Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/212

Ta strona została przepisana.

żących do kierownictwa resortu ujemnie wyrażano się jedynie o Romkowskim, który był napiętnowany nie tyle za to, co robił, co raczej za poparcie, którego udzielał swemu totumfackiemu i za wytrwałe lansowanie tezy o porwaniu Światły. W krytykach pominięto zarówno samego ministra, jak i pozostałych wiceministrów (Mietkowski, Świetlik, Lewikowski), którzy w pewnych okresach nadzorowali przecież czy to śledztwa, czy X Departament. Nie wspomniano też, rzecz jasna, o istnieniu sowieckich doradców, nie będących przecież biernymi obserwatorami prac operacyjnych i śledczych, aczkolwiek od końca lat 40. sami właściwie nie prowadzili już przesłuchań. Krytyczne sformułowania, które znalazły się w raporcie były więc ukierunkowane personalnie na niewielką grupę wysokich funkcjonariuszy, natomiast nie dotyczyły ścisłego kierownictwa PZPR i nie kwestionowały zasadności innych obszarów działania resortu niż szukanie „wroga wewnętrznego”, co pod względem ilościowym było bardzo małym wycinkiem działalności bezpieki. W zasadzie ani komisja Brystygierowej, ani nikt z kierownictwa MBP — i oczywiście nikt z bierutowskiej elity — nie zadawał sobie pytań o działalność całego resortu, o masowy terror, o dziesiątki tysięcy ludzi siedzących w więzieniach, o tysiące toczących się rozpracowań i śledztw, które prowadziły do następnych aresztowań i wyroków. Tak więc „sprawa Światły”, która zmusiła ekipę Bieruta do przyjrzenia się niektórym aspektom funkcjonowania bezpieki, nie spowodowała jesienią 1954 r. rzeczywiście gruntownej rewizji obecności aparatu bezpieczeństwa w państwie, jego kompetencji i zasięgu oddziaływania. Publiczne rewelacje głoszone przez podpułkownika doprowadziły do zakłóceń w funkcjonowaniu bezpieki, ale przecież nie były w stanie doprowadzić do zmian fundamentalnych. W istocie nawet dalszy ciąg „odwilży”, w tym wydarzenia z 1956 r. — XX Zjazd KPZR, śmierć Bieruta i powrót Gomułki na fotel I Sekretarza — do tak daleko idących zmian nie doprowadziły. Aparat bezpieczeństwa był bowiem zbyt potrzebny dla trzymania w ryzach społeczeństwa, aby móc pozwolić sobie na luksus jego likwidacji lub doprowadzenie do form obowiązujących w demokratycznym państwie. Aż do 1989 r. jego rozmiary i sposoby działania stanowiły widomy znak, że mechanizmy władzy stworzone w latach stalinowskich wciąż są trwałym i niezbędnym składnikiem systemu.
Zastanawiające, iż wśród decyzji, które zostały przez kierownictwo MBP najszybciej podjęte, znalazły się te, które dotyczyły rodziny zbiega. Zapewne można znaleźć dla nich uzasadnienie w trosce o bezpieczeństwo samej bezpieki, gdyż należało liczyć się z tym, że „wrogie wywiady” będą chciały wykorzystać najbliższych Światły do sobie tylko znanych celów i knuć jakieś kolejne prowokacje. Jednak, licząc nawet od stycznia czy lutego 1954 r., miały na to mnóstwo czasu, którego — jak wykazało dochodzenie komisji Brystygierowej — nie wykorzystały. Sądzę przeto, iż głównym motywem tych działań była po prostu zemsta: nie mogąc dopaść zdrajcy, który znajdował się pod szczelną ochroną służb amerykańskich, wyżyto się na jego rodzinie. Zemsta objęła nie tylko żonę