Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/218

Ta strona została przepisana.

moralności (...) będącej wyrazem najgłębszych dążeń i najgłębiej pojętych interesów ludu pracującego”. Jednak w ogłoszonym 9 grudnia komentarzu „Trybuny Ludu” o reorganizacji aparatu bezpieczeństwa uzasadniano ją tylko „potrzebą usprawnienia pracy” i „podniesienia na wyższy poziom działalności”. Ani słowem nie wspomniano o zdrajcy, którego pojawienie się wymusiło na władzy dokonanie tych zmian. Im mniej Światły — tym lepiej. Zdarzyła się jednak nawet „Trybunie Ludu” drobna wpadka: na pierwszej stronie numeru z 9 października, a więc kiedy w kraju huczało już o rewelacjach z Waszyngtonu, ukazała się — ilustrowana zdjęciem — informacja z Ostrowca Wielkopolskiego o zainstalowaniu tam nowoczesnego urządzenia w dyspozytorni PKP zatytułowana „Gdy w centrali selektorskiej zabłysło światło”. Ciekawe, czy wypomniano komuś ten niewątpliwy błąd redakcyjny? Przed kierownictwem PZPR stanął, nie po raz pierwszy i nie ostatni, dylemat: polemizować czy przemilczeć? W tym przypadku przyjęto taktykę przemilczania, choć, rzecz jasna, nie obyło się bez wyjątków, np. w styczniu 1955 r. „Życie Warszawy” dwukrotnie pisało o dyskusjach wśród młodzieży na temat „zdrady Światły”. Teksty te były zapewne związane z uchwałą posiedzenia plenarnego KC PZPR, w której potępiono „łamanie praworządności ludowej”.
Decyzja podjęta w Pekinie przez Bieruta i Bermana, aby nie wszczynać pospiesznie akcji propagandowej, nie była pozbawiona sensu. Na przełomie września i października nie wiedziano przecież, jakie są plany Waszyngtonu (a zatem także Radia Wolna Europa i Głosu Ameryki) w sprawie wykorzystywania Światły. Gdyby rzecz zakończyła się na dwóch-trzech konferencjach prasowych czy paru wywiadach — jak to się działo najczęściej z innymi uciekinierami nie byłoby potrzeby wykonywania jakichś gwałtownych ruchów i możnaby ograniczyć się do paru roszad personalnych (np. usunięcia Romkowskiego, bo Różański i Fejgin już byli poza resortem), czy do wskazania na konieczność przestrzegania zasady o służebnej roli bezpieki wobec PZPR i „ludowej praworządności”. Z perspektywy członków kierownictwa, którzy pozostali w Warszawie, wyglądało to trochę inaczej; lepiej zdawali sobie oni sprawę z istniejącego już poruszenia, zarówno w bezpiece, w aparacie partyjnym, jak i w znacznej części społeczeństwa. W pewnym momencie mogło się wydawać, że to Bierut ma — jak zawsze — rację: od 3 października Radio Wolna Europa przestało nadawać audycje z udziałem Światły, a ograniczało się do relacjonowania głosów prasy światowej, zresztą coraz rzadszych. Także Głos Ameryki rzadziej nadawał tego rodzaju programy.
Działo się tak, ponieważ to, co przeszło do podręczników historii i jest nieustannie cytowane w różnych opracowaniach, czyli cykl audycji „Za kulisami bezpieki i partii”, jeszcze nie powstało. Nawet wcale nie było pewne, czy powstanie, zarówno bowiem z uwagi na interesy CIA, jak i rozbieżności między polskimi dziennikarzami RWE, sprawa okazała się dosyć skomplikowana. Jak wynika z chronologii wydarzeń, odtworzonej pracowicie