Strona:Trzy twarze Józefa Światły.pdf/58

Ta strona została przepisana.

Fleischfarba. Uciekając przed nim, nie zauważył, iż przekracza granicę zony wówczas śmiertelnie postrzelił go strażnik. „Ja osobiście – pisał Wanderer – nie zaznałem od Fleischfarba niczego złego czy dobrego”, ale postępowanie brygadzisty oceniał, jak widać, jednoznacznie źle. Zwracał jednocześnie uwagę, że „w danych specyficznych warunkach kierowanie grupą przypadkowo dobranych, zróżniczkowanych mentalnością, wiekiem i zdrowiem ludzi nie jest rzeczą łatwą”. Taki jest już los brygadzisty, że najczęściej traktowany jest jako najbliższy „władca”, osoba, która wykorzystuje swoje uprzywilejowanie, częściej szkodzi niż pomaga.
Jeśli obraz nakreślony przez Wanderera jest prawdziwy, to można powiedzieć, że w roli nadzorcy i kierownika grupy przymusowych robotników, Fleischfarb – będąc formalnie jednym z nich – wykazał cechy, na które dotąd nie zwrócono uwagi: brutalność, bezwzględność, poniżające traktowanie zależnych od niego. Siostry pisały o nim, że bywał uparty i arogancki, czasami nawet wobec rodziców, ale sylwetka, która rysuje się z relacji współwięźnia – bo robotnicy przymusowi byli de facto więźniami – może wskazywać, iż Iziek znacznie się zmienił. Na gorsze. Być może to, że stał się zwierzchnikiem kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu ludzi i to w trudnych warunkach chłodu, wyzwoliło w nim jakieś pokłady zła lub ujawniło kompleksy – niełatwa służba w wojsku – wtedy to on był podwładnym upokorzenie przez żonę, która odmówiła dzielenia z nim losu (i łoża), znalezienie się poza ruchem, w który tak bardzo się angażował. Nie wiem, czy warto dłużej psychologizować, ale niewątpliwie trzeba o tym wspomnieć.
Niekiedy pojawiają się opinie, że Fleischfarb był w tym czasie tajnym współpracownikiem NKWD, a niektórzy nawet uważają, że był dobrze przeszkolonym funkcjonariuszem działającym „pod przykrywką”, co wynika z jego późniejszej działalności w sowieckich grupach operacyjnych na terenie Polski. Na to, że był funkcjonariuszem, nie ma jak dotąd żadnych dowodów i jest to, moim zdaniem, prawie wykluczone. Już bardziej prawdopodobna jest pierwsza hipoteza. Niestety, bez dostępu do operacyjnych dokumentów sowieckich jej udowodnienie jest niemożliwe. Można przyjąć też inne założenie, według mnie zasadne, choć też trudne do udowodnienia, że związki Fleischfarba z NKWD nosiły charakter – wedle nomenklatury, którą później posługiwał się także Światło – „kontaktu operacyjnego”. Jako brygadzista zobowiązany był bowiem, co oczywiste, do szczegółowego informowania funkcjonariuszy o nastrojach i wypowiedziach osób, którymi bezpośrednio zarządzał. Rodzi się, rzecz jasna, pytanie: dlaczego akurat Fleischfarb został brygadzistą i kiedy to się stało? Można dywagować, że objął to stanowisko, ponieważ był młody (25 lat), ale już doświadczony, miał za sobą pełne przeszkolenie wojskowe, brał udział w walkach, był energiczny i zaradny. Może walczył o zdobycie tego stanowiska? Plusem dla niego było też to, że nie miał, jak sądzę, zastrzeżeń do systemu sowieckiego i nie był o takowe podejrzewany, nawet jeśli nie ujawniał, że w „pańskiej Polsce” należał do młodzieżówki komunistycznej (co lepiej było jednak ukrywać). Ale ostatecznej odpowiedzi nie znam.