Strona:Tygodnik Illustrowany Nr. 9 (1900).djvu/8

Wystąpił problem z korektą tej strony.
168Nr. 9
TYGODNIK ILLUSTROWANY

Przy intercyzie zaręczynowej, ojciec młodziutkiego FryderJTka, założyciel dynastyi Hohenzollernóvy na piaskach Brandeburskich, zobowiązywał siQ za tę Koronę, która miała lrNiellczyĆ skrOIi jego syna, (ubogie, nic nie znaczące wtedy margrabiątko), dawać wnet pomoc Polsce przeciw Krzyżakom i po objęciu tronu margrabstwo do Korony wcielić. Hohenzollern, praojciec późniejszej świetnej.dynastyi, skłądał już wówczas dowody złej wiary; z pomocą, do której natychmiast był obowiązany, ’ zawsze zwłóczył, nigdy jej nie dał i tłómaczył, że król niepotrzebnie Zakon nęka klęskami.. „Prusowie-mówił margrabia dwulicowy, z całą rzekomą dobrodusznością — uczynią wszystko, co król każe, nawet, by je chciał i w <wóz zaprządz...“ *) Jagiełło z całą prawością, cechującą go od chwili, gdy został chrześcijaninem, we wszystkich sprawach pal’istwowych i prywatnych, bez względu, że stary margrabia swych warunków nie dotrzymywał, opiekował się przyszłym zięciem, wtedy jeszcze pacholęciem. Ilekroć lT 0’1 bawił w Krakowie, lb w Niepołomicach, ulubionej zamiejskiej, leśnej rezydencyi, gdzie na, yet i sejmy niekied.’ zbierały się — margrabiątko sadzano na ucztach przy królu, na pierwszem miejscu, aby ry — ’ cerstwo i panowie przyzwyczajali się uważać go za następcę tronu. Po kilku latach młody Fryderyk umiał dobrze po polsku, lubiono go, posiadł nawet znaczną liczbę stronników; uważano go powszechnie „vI, ’ Polsce za przyszłego pana. W Polsce bowiem, pomimo wcześnie bardzo urabiających się pojęć i instytucyi republikaIiskich, idea monarchiczna zawsze mogła liczyć na tłum zwolenników. To były najbli.żej tronu stojące postacie, które Zofia spotkała na Wawelu; nie było ich wiele, lecz.po za niemi spotykano całe zastępy gości, większego lb mniejszego znaczenia, wreszcie dwór liczny. Odwiedzali zamek krakowski bardzo często Piastowie szląscy. Po dwóch, trzech, po kilkunastu nawet narazpodczas świetnych uroczystości — przybywało tam i długo gościło, suto podejmowani na królewskim dworze, chociaż pospolicie stawali gospodą w mieście. Mazowieccy i litewscy książęta również często gościli na Wawelu; nienmiej ruscy różni podrzędniejszego znaczenia książątka przyjeżdżali, i niedość, że je podejmowano, ale płacił za nich Jagiełło długi w gospodzie, gdzie stawali. O tych zadłużaniach się różnJTch książąt, gości królewskich, w gospodach i zastawianiu ruchomości, sreber, mamy liczne wskazówki w „Regestrach przychodów j rozchodów dworu królewskiego“ (1388 — 1417), gdzie są ślady, iż Jagiełło zawsze kazał wykupować zastawy, by gość wracał do domu niepozbawiony sVrych ruchomości **). Możność książąt litewskich i rusiIiskich była za małą widocznie na owe wydatki w stolicy paJ’istwa Jagiełłowego; nawet i bracia królewscy nie lepiej stali od iImych; król zalecał wciąż wielkorządcom krakowskim to wykupowanie zastawów w gospodach i u mieszczan również krakowskich, jak,, korczyil/, *) M. Bielski, Kronika pol. (wyd. K. J. Turowskiego, str. 573).

    • ) Przechowywano je w naszych, czasach w Warszawie, w Komisyi skarbu; korzystał z nich A. Przezdziecki „Życie d(Jlnowe Jadwigi i Jagiełły“).

-i J skich, gdy dwór bowiem bawił w Korczynie, ’ i tam nikt bez zastawu nie dawał nic braciom i książęcym gościom królewskim.’ Jednocześnie więc wielkorządca wykupował srebra Wigunta i Korygiełły, a wnet potem wypada mu płacić eliugi w gospodach za drobne książątka, z Wołynia przybyłe,, i dawano pewną sumę, by swe długi spłacił, mniej znanemu „pisarzowi ruskiemu“ („notario ruthenico“) W ołkoszowi... Hojność w podejmowania gości ściągała ich tłumy. Podczas częstych wyjazdów królewskieh, część ich ciągnęła za nin1; przJT11ajmniej bliżsi towarzyszyli królowi, bądź do grodów dalszych prowincyi, bądź na łowy. Wyjazdy królewskie, częste i długie, stały się prawie nałogiem; większość świąt Wielkanocnych przepędza on pospolicie w Kaliszu. Bliżej stamtąd do Sochaczewa, skąd przybyć łatwiej do Kalisza niż do Krakowa, podczas dróg złych i wiosennych roztopów, siostrze ulubionej królewskiej, księżnie Mazowieckiej. Z nią mu zawsze lepiej, weselej: obsypuje ją podarunkami; nietylko samą księżnę, lecz i jej dwór niewieści... Bywały niekiedy te dary królewskie nader pospolite; posyła księżnie „powidła,“ kupuje „barchan;“ ale czasem są i cenne, chociaż przeważnie życie płynie lllrtcm wielkiej prostoty... Kupuje raz król „księżnie Siemkowej“ dwie pary kolczyków za 30 grzJ7Wien, a sześciu pannom jej dworu za 27 grzywien... Przy całej hojności dla innych, Jagiełło, pomimo swego dostojellstwa wysokiego i lat już podeszłych, poprzestaje na bardzo miernych warunkach żych. Ubiera się pospolicie w barani kożuszek, nie lubi futer kosztowniejszych. Wygód ma mało, prawie wcale; proo wadzi życie, zaiste, spartaIiskie, ale wGale nie wyniaga, by inni go w tem naśladowali. Piątki i środy suszy; o chlebie i wodzie cały dzieli spędza, zaleca wszakże zastawiać sute obiady gościom, dworzanom. Wina ukazują się na jego stole, a szczególnie obficie pł;)T11ie piwo, ale sam Jagiełło poprzestaje na wodzie. < Podczas częstych wyjazdów króla, Zofia spędza dni w kole szczupłem, domowem, składającem się z królewny Jadwigi, z dworu niewieściego; który z latanli staje się coraz tłumniejszym; z grona dworzan, całemu dworowi przewodniczy, od chwili pierwszego jej wjazdu na Wawel, Wojciech Malski, późniejszy kasztelan łęczycki, postać nader poważna. ’ Długie wieczory, w izbach zamkowych, źle oświeconych „świecami łojowemi“ i niewielką liczbą „lamp olejnych,“ uprzyjemniają „lutniści,“ często muzycy z Rusi sprowadzeni, którzy na wawelskim zamku spotykają się już od czasów Królowej Jadwigi. Wcześnie bardzo, w lat dwa, trzy po osiedleniu się na Wawelu, młodziutka królowa Zofia daje się poznać ze swych przymiotów niezVrykłych: z zamiłowania światła i dobroczynności niepospolitej. Na dworze swym, obok panien w wieku dojrzałym, stanowiących jej orszak, zbiera dziewczątka, które każe uczyć, i wreszcie zajmuje się losem ich dalszym: wydaje za mąż, wyposaża... Każda nędza znajduje u niej pomoc, często bardzo hojną, na. d moność nieki, edy. t ’“ ’ DCN. I ’“) 1, ) h.

J’--EOPOLD J3TAFF. .....“.,.......... — I I „Sami sobie.“ (Myśli i aforyzmy, wyjęte z ksiżki zbiorowej na rzecz Kasy literackiej). .... Chęć zarobku u jednostek jest objawem na1 turalnym i główną podstawą rozwoju ekonomiznego społeczeństwa. Ale chciwość nadmiernych zysków spycha rozwój ten z drogi prostej na manowce, przynosi zawsze szkodę całości, a zwykle także straty jednostkom. Antoni Doni’mirski.

  • * * Napróżno, w wiecznych bólach Laokona vVijąc się, ludzkość swym losOln złorzeczy Gdy ciągłym fałszem, żądzą krzywd karmiona, Ma jeno wielkość ziemskich dóbr na pieczy.

Mh“. DobTzMiski. , ’.

  • 1: * Literatura czy dziennikarstwo, hołdujące kłamstwuto istna plaga społeczna.

M. Godlewski.

  • * Nie kiedy grozisz, błyskasz i grzn;lisz, Wielkim Cię widzę, o Panie! Lecz gdy wśród błogich, kojących cisz Utwierdzasz swe panowanie.
  • * * Piorun na crnnurze wypisał: Bóg! Otchłań to imię wygrzmiewaLecz piękniej tęczy kreśli je łuk, Dźwięczniej skowronek je śpiewa.

Wiktm“ Gom-ulicki. (Ze zbioru p. t. „Pax“). ’ J