Strona:Tymoteusz Karpowicz - Odwrócone światło.djvu/220

Ta strona została przepisana.
kopia artystyczna

NAWIASY
nad każdą ziemią stoi ziemia
i za każdą gwiazdą świeci gwiazda
do upadłego pasie się chmura
na chmurze człowiek to zwodzi
w dół na pokuszenie gniecie w ręku
obcą rękę kopie nogą obcą nogę
zazębia się z zębem innego i pruje
szwy na wylot zastawek i paprochy
święci nad paprochami albo spluwa
nad oplutymi sika nad zasikanymi
jest człowiekiem nad ludźmi ale
w dzień odpływu staje się swoim własnym
brzegiem dziwnie to wygląda jak jego ręka
składa się na siebie samą i oko obraca swój
widok na swe dostrzeżenie ząb zaciska się
w zębie na samopoczuciu odbitym w głąb
kąsania i kopiąca noga odkrywa dół własny
po kolana gniazdo nosa węch własny zalepia
tożsamością a wypluta ślina zatacza potwarz
nurkuje w otwarte do powierzchni jeszcze własne
gruczoły a w szalecie poplątane pętle
moczu z nóg zmywają tłoczone podstawy
sprasowanej hydromechaniki i dźga już osobno
powszechny śmiech w wargę jak naleśnik
zawiniętą w podszewkowe słowo jakże kostny
to czas człowieka oto ma wszystko co z braków
na sobie swój ciężar swe gemini i swoje
perpetuum nie nobile gdy kapuśny odrzywołek