Strona:Tymoteusz Karpowicz - Odwrócone światło.djvu/280

Ta strona została przepisana.
kopia artystyczna

BAŻANT
przycięte pióra powietrza porastają
zasklepionego w dzieciństwie bażanta
powściągliwa powieka lasu
zamyka nad nim już bezgłośne oko

wiem że pamięta moją rękę wkładającą
mu do dziobu rozwartą wigilię opłatka
ale ja nie pamiętam swej ręki

widzi jak mu wsypuję do ciasnego ucha
blaszkoskrzydłe anioły kantyczek
ale ja nie widzę swych oczu

czuje swój dziób w moich wargach jak
otwiera błonkoskóry skarbiec powietrza
ale ja nie czuję swych ust

potem poda to słowo od którego
zapalają się wszystkie świece lasu
lecz co stało się z zapamiętaniem