Strona:Tymoteusz Karpowicz - Odwrócone światło.djvu/316

Ta strona została przepisana.
kopia artystyczna

KALIKANT
rozstrzelane w środku śpiewu
organy nocy
na jaworowe drzewo wokół jego ust
siada już głuszec zamknięcia
w rozłożystych domenach oddechu
twardnieje niepisana gwiazda
przeznaczenia

żaden ogier polny pod bułanym
marszałkiem nie wykrzesze kopyt
z zamarzniętej iskry oddechu
i batuta bitewna z przestrzelonych płuc
gwiżdże na wszystkie wiktorie
te z wargami w okopach bez warg
zapinanych na żołnierski guzik
bezpodstawny już odpinający

kalikant zbiera środki na miech są to
ścięgna z poszycia bitew przy guziku
nie bardzo wie co szyć jego twardość
ma duplikat ale głuszca zwija szybko
w oku na rosół a gwiazdę nadgryza
czy prawdziwa ma roboczy z nią zawsze
stosunek