Strona:Tymoteusz Karpowicz - Odwrócone światło.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.



kopia artystyczna

TRÓJBRZEŻNA KOŁYSANKA

(kosmogonia)

w nie ustalonym dotąd niebie
waha się promień jego matka
w macierzystej gwieździe sama sobie
ściele brzeg kołysanki sama sobie
ssie pierś sama sobie podtrzymuje język
sama sobie odbiera swój poród sama sobie
zadaje płeć a potarta o nieswoje usta
nie całuje już światła tylko spluwa w oczy
znów samej sobie i zaplątana w pępowinę własną
siekierą brzuch otwiera i siekierą zszywa
mięsną arkę noego wciąż napastowana
przez parzystego samca swe własne ramiona
broni się na odlew swych ud a na prawo
odcina im odwrót na bok a gdy rosną
odjada boczne dzieci i nawarstwia na nie
nawały wietrznej skóry a w tym huraganie
nie ma w co włożyć szyi własnej widać
jak odstaje z miejsca na uścisk jak ściśnięta
przędzie go z wątków rozwarcia jak zgarnia
szczupły zasób wieczności pod doczesny trzewik
syna który na dwubrzeżnym świetle sam sobie
ściele matkę i sam się dogryza swych własnych
zębów za językiem którym wylizuje z łona
swe własne urodziny potem spluwa w także wylizane
z siebie własne źrenice i siekierę z lędźwi
własnych dostaje i płata zastałą krew w miednicy
serca za co przychwycony na własnym kainie