Ponad góry, nad doliny,
ponad lasy, nad polany,
cztery gwiazdy zaświeciły,
dwa miesiączki się zatliły,
rzeki płyną dolinami,
jako węże zboczeniami
chmury pędzą pod wierchami,
jako owce kierdelami,
w jedlach ptacy se gwizdają,
w lasach zwierze się zwabiają,
tam w dolinie w szałasy
ludzie się zwołują,
tam pod wierchem, pod lasem,
owce się zbekują,
tam w dolinach muzyki
na drumli, na kozicach,
tam w przysiedlach kuliki
w ciasnych stancjach, izbicach.
Cosi się tam sposobi,
cosik się ma ku sobie.
— — — — — — — — — —
A co tak brzęczy, czy to wesele.
jak klucze na obręczy, jak organ w kościele?
A dyć się to muzyki mają k’Betleem.
a dyć się to drużbowie pasą weselem,
a to się druhny bogato stroją,
a to im się konisie ledwie ustoją.
(A wesele
huczy, buczy
po buczynie
po kłobucy).