Dośpiewuje jak może
weselisko w tej porze,
tańczą wszyscy wokoło
przed stajenką, stodołą.
Mały Jezus kontenty,
Marja i Józef święty,
że w lichocie i biedzie
tan przed nimi się wiedzie
— — — — — — — — — —
Że was to wesołość tak wzięła,
że was ni smutek, ni bieda nie ścięła,
jak się smreki pną w górę do nieba,
człowiekowi radości potrzeba.
Ziemia się przed słońcem skłoniła
i na niebie gwiazd wielkich jest siła,
co na słońce patrzą się z miłością,
tak i człowiek goni za światłością.
— — — — — — — — — —
Ej, ludzie, moi ludzie — ej, cosik się kroi,
a dyć tam nad Betleem gwiazda wielka stoi.
Jakieś idzie wojsko, jakieś cugi jadą,
jakieś się panowie tu toczą gromadą...
(Wesele spoziera,
stanęło — nie grało,
na niebie się słońce
z dziwu obracało).
Nadjechali w karety
w cztery konie dzianety,
z dzwoneczkami, ze służbą,
z murzynami i z drużbą,
sąsiek srebrny i złoty,
przecudownej roboty,
przed szopą go stawiają,
Jezusowi kłaniają.