fesorów wybitniejszych polskich artystów. Zaproszono do niej na profesora także Ślewińskiego, ale «belferka», jak mówił, nie przypadała mu do gustu. Zrażony ponadto pewnemi oznakami lekceważenia i nietaktu, a także obojętnością rodaków dla jego sztuki, artysta zgorzkniały i zniechęcony, w r. 1910 wyjeżdża do Paryża — opuszcza Polskę, tym razem już na zawsze.
Ślewiński wystawiał stosunkowo mało. Tak w Paryżu, jak i w Polsce nigdy nie dbał o reklamowanie i narzucanie publiczności swych dzieł. Miał w sobie tę cichą dumę i godność osobistą, która nie pozwalała mu narzucać się, ani też «pchać się» zbytnio. Temu też zapewne przypisać należy owo lekceważenie i obojętność, jakiemi darzono go u nas.
W Paryżu również, mimo że od roku 1896 wystawiał w Salonie Niezależnych i w Salonie Jesiennym, a nadto miał dwie zbiorowe wystawy w latach 1897 i 1898 u George Thomas’a przy Avenue Trudaine, a także wystawiał w r. 1914 w Galerji Reutlingera (rue de la Boëtie), pomimo zawsze znakomitej prasy francuskiej, nie starał się wcale o reklamę, ani nie biegał za «marchand’ami», jak to czynią inni. To też nie cieszył się nigdy zbyt wielkim sukcesem swej sztuki, na której zresztą tacy krytycy, jak Tiébault Sisson, Arseine Alexandre, Charles Maurice i Sarradin poznali się pierwsi.
W Polsce Ślewiński wystawiał od r. 1896 we Lwowie, Krakowie i Warszawie. Nadto urządził zbiorową wystawę swych prac r. 1908 w Salonie Krywulta w Warszawie, w Zachęcie warszawskiej w r. 1910 i tegoż roku w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie. Wystawiał także ze «Sztuką» krakowską i w «Secesji» wiedeńskiej w latach 1908, 1909 i 1913, gdzie, mówiąc nawiasem, dużo sprzedawał. Krytyka nasza, która zwykle obraca się w mikrokosmie «oleodrukowych» gustów, — chwaliła i chwali
Strona:Tytus Czyżewski - Władysław Ślewiński.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.