Strona:Ulicą i drogą.djvu/063

Ta strona została uwierzytelniona.
WIATR I PRZECHODZIEŃ


PRZECHODZIEŃ

Gdybyś dał mi swoje skrzypki,
wiaterku szybki,
tuliłbym je do policzka
miłośnie...
Z pociągnięciem każdem smyczka
dźwięczna brzmiałaby muzyczka
skocznie — smętnie — lub namiętnie —
rozgłośnie...

WIATR

Gdybyś serce dał mi w pieczę,
nieznany człecze,
przytuliłbym-ci je duszą
mą całą,
by te pieśni, co się głuszą
i tak rzadko wtór poruszą,
ono chętnie — w swojem tętnie —
wygrało...