Strona:Uniłowski Gdynia na codzień Ł1 C2.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

rza — przyczyna u stóp skutku.

*

Ulice drzemią w niedzielnem popołudniu. Nieudany, kwietniowy dzień, cisza i chłodne, niezdecydowane słońce. Nastrój mdły, świąteczny. Załatwiam się z hotelem, poświęcam nieco czasu na obserwację smutnego wnętrza tego gmachu; martwo tu, pustawo i nieprzytulnie. Orazu odczuwa się atmosferę wegetacji między sezonami. Szum fal dochodzi mnie w mrocznym hallu, medytującego jakby tu i od której strony „podejść“ do Gdyni. Natrętny rytmik zegara dręczy ucho, a oko błądzi po tapetach i stwierdza żałosną atrofję smaku tego wnętrza. Postanawiam wyjść stąd, i odrazu wzrok mój ogarnia pejzaż pla-