Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/441

Ta strona została przepisana.
TALIZMAN.


Jak ci na imię? — pytała dumna z siebie próżność szarej postaci, co w znoju walczyła o chleb czarny.
— Na imię mi praca — odrzekła.
Próżność wzrokiem szyderskim obrzuciła bladą, ale szlachetną postać i zaśmiała się złośliwie.
— A to pięknie wygląda wasza osławiona praca, skoro na ramiona zamiast szaty złocistej, kładzie brudny łachman nędzy.
— Mylisz się pani! — z godnością odpowiedziała Praca. — Suknia moja, chociaż nie przetykana złotem, jest mi droższą od świecących i łatwo zdobytych djamentów, sprawiona za grosz ciężko uzbierany, przystaje do mnie jak własność, której mi nikt nie odbierze, z której przed nikim rachunku zdawać nie będę.
Próżność spojrzała dumnie, ale o krok zbliżyła się do szarej postaci.
— Zaciekawiasz mnie, a ciekawość moja, to litość nad tobą. Jesteś młodą i piękną. Z takim talizmanem świat stoi otworem, kwiaty ścielą się do stóp. Zamiast chodzić piechotą w mróz i słotę za codziennym zarobkiem, mogłabyś, jak czarodziejska królewna, mieszkać w konsze perłowej, pić z kryształowej czary, w zimie otulać się edredonem, lato piekące spędzać w komnacie, gdzie marmur i szemrząca fontanna kroplami wonnego deszczu orzeźwia lice.
Szara postać podniosła zadziwione oczy i z uśmiechem pogodnym patrzyła na mówiącą. Spokój przebijał w jej wzroku, pokusa nie mąciła jej duszy.
— Jest mi dobrze — odrzekła, świat, w którym żyję, wedle mnie piękniejszy od twego, myśl moja, rozbudzona pracą, wybiega ku niej, daje zadowolenie i wdzięczność dla tych, którzy na jej polu świecą przykładem. Z dala od zgiełku życia uwielbiam piękne dzieła mistrzów, w arcydziełach ich, w księgach, w tchnieniu każdej szlachetnej myśli, krzepię siły własne; duch ich wstępuje we mnie, uszlachetnia i rozświeca drogi ciemne.

— Ha! ha! ha! — zaśmiała się prężność — Mówisz jak mądrość okryta

429