Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/488

Ta strona została przepisana.

z dziedziny nauk ścisłych, na które się składają długie szeregi dni i nocy bezsennych oraz kosztowne środki pomocnicze, były opłacane przynajmniej tak samo, jak wiadomości reporterskie (mamy szczodrą Kasę Mianowskiego, ta jednak daje tylko pożyczki lub niewielkie zapomogi na samo wydawnictwo dzieł naukowych, ale nie może wnikać w to, czy autor przez czas swoich studjów będzie miał co jeść). Mamy wprawdzie jeszcze kasę literacką, dającą pożyczki na dogodnych warunkach, ale nie mamy ani emerytury, ani tem samem kasy emerytalnej. Z chwilą choroby pracownika jego dochody ustają; literat płatny od wiersza w gorszem jest położeniu, niż ślusarz płatny od sztuki; bo ten ma kasę, z której dostanie zapomogę na doktora, lekarstwa i czas kuracji, a literat, przy dobrych stosunkach z pracodawcą, zaliczkę, której amortyzacja srodze się odbija na budżecie w przyszłości; dodajmy jeszcze „niezależne okoliczności“, które urywają często pracownikowi pióra 20–30 rs. miesięcznie i oto obraz niepewnego bytu. Stanowimy dziś poważną już liczbę, zajmujemy wybitne miejsce w społeczeństwie, a nie możemy swemi wpływami i zabiegami stworzyć instytucji finansowej, któraby podniosła wartość naszej pracy, ochroniła nas od wyrobnictwa i przyszłość nam zabezpieczyła. Ofiary systematyczne z naszej strony i udział pracodawców byłyby potężnym kamieniem węgielnym takiej instytucji.

Warszawa.Zenon Pietkiewicz.





476