— Milczeć! — cisnął Wołkow szklanką o drzwi.
— Bo was tu.. Ha — ha! Boicie się mnie, co? Myślicie, że oszalałem!?..
— Synku! Synku! Zlituj się nad twoją matką.. — drżała chora ze zdenerwowania.
— Oni idą!.. Michał, Regina, Szczupak!.. Czekajcie! Idę z wami!.. — wołał Wołkow w przystępie ataku szału
Wołkow podbiegł do drzwi i szarpnął je do siebie z taką siłą, że służąca, która stała oparta o drzwi wpadła do pokoju. Jednym skokiem Wołkow znalazł się na ulicy.
Sędzia śledczy dotrzymał słowa. Termin procesu tajemniczej bandy został przyśpieszony w rekordowym tempie. Miał dobrze w pamięci poprzedni wypadek, gdy Klawy Janek zbiegł z więzienia — zanim akt oskarżenia był gotowy. Teraz sędzia dokładał wszekich starań, aby rozprawa odbyła się czym prędzej.
Zgon komisarza Szczupaka przyczynił się również do tego, aby sąd nad Klawym Jankiem odbył się w błyskawicznym tempie. Wszyscy, którzy mieli związek Z prawodawstwem i jego organami wykonawczymi, byli przekonani, że mordu dokonali towarzysze Janka z zemsty za prześladowania i ciągłe aresztowania, jakich dokonywał wśród świata podziemi.
Tylko aspirant Andrzejczak nie chciał w to wierzyć. Jednak na pytanie: kto był tym odważnym, który dostał się do gabinetu komisarza i go zamordował, nie mógł znaleźć odpowiedzi.
Wszystkie dzienniki rozpisały się szeroko na temat wielkiej zorganizowanej bandy przestępczej. Jedna z gazet popołudniowych, która uchodziła za najlepiej „informowaną“, w ten sposób opisywała przebieg mordu na Szczupaku: