Nadaremnie Klawy Janek starał się przywitać Anielę choć spojrzeniem. Aniela była ostatnia na ławie oskarżonych. Nie interesowała się tym, co zachodziło dokoła niej. Klawy Janek kilkakrotnie zakaszlał, ale i to nie pomogło.. Aniela nie obejrzała się.
Stasiek Lipa ze łzami w oczach prosił o zezwolenie na przywitanie się z córką, ale spotkał się z odmową. Posterunkowi otrzymali surowe instrukcje, by nie pozwolili więźniom na porozumiewanie się ze sobą nawet przy pomocy gestykulacji.
Janek siedział jak na rozżarzonych węglach. Wiercił się nerwowo na miejscu i ciskał w stronę publiczności złowrogie spojrzenia. Wyszminkowane damy jak na komendę, nastawiły na Janka lornetki. Klawy Janek jako typowy człowiek nocy, musiał przypaść do gustu lekkomyślnym damulkom.
„Zimna kokota“ rozgadała się na wszystkie strony uśmiechając się od czasu do czasu do mężczyzn, którzy nie odrywali od niej wzroku.
Józef „Zalewacz“, który sam nie wiedział jakim cudem znalazł się wśród tych „asów“ na ławie oskarżonych, siedział spokojny z niewinnym wyrazem twarzy.
„Bajgełe“ wyłaził ze skóry. Jego maleńkie oczki biegały nerwowo po sali. Kilkakrotnie próbował przemówić do Staśka Lipy. Skończyło się na tym, że przesadzono go i przystawiono doń jeszcze jednego policjanta
Dzwonek w pokoju, w którym sędziowie przygotowują się do „występu“, zabrzęczał donośnie. Jednoczę śnie rozległ się urzędowy ton woźnego:
— Proszę wstać! Sąd idzie..
Publiczność podniosła się, jak jeden mąż. Sędziowie zajęli fotele. Prokurator zajął miejsce po prawej stronie; protokulant — po lewej. Przewodniczący sądu przetarł amerykańskie okulary, przekręcając kartki akt, które miał przed sobą.
Trzej najwybitniejsi adwokaci warszawscy, którzy
Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/214
Ta strona została przepisana.