— No, czy teraz mogę zadawać moje pytania?
— Proszę bardzo.
— Jak pana nazywają?
— Garbusek.
— Prawdziwe nazwisko? Kuźniec.
— Urodzony?
— W Rosji.
— W jakiej okolicy?
— Na Ukrainie.
— Miasto?
— Czy to jest ważne?
— No, niech będzie... Ile pan ma lat? Garbusek spojrzał na niego ironicznym wzrokiem.
— Po co panu mój wiek? Po co panu wiedzieć kim był mój ojciec i matka? Pytaj pan o to, co może się panu przydać praktycznie.
— Dobrze. Zgadzam się. Proszę mi, powiedzieć, czy zna pan osobnika, którego nazywają w naszym świecie Stasiek Lipa?
— Znam go bardzo dobrze. Bardzo przyzwoity i porządny człowiek.
— Oczywiście — uśmiechnął cię sędzia śledczy.
— Może mógłby mnie pan poinformować, gdzie on się teraz znajduje?
— Tego akurat nie wiem. Powiedziałbym chętnie, gdybym wiedział.
Nie wie pan.... Napewno nie wie pan?
Garbusek nalegał.
Sędzia śledczy podsunął mu pod nos list adresowany doń z zagranicy właśnie przez Staśka Lipę.
— Wie pan więc lepiej ode mnie odpowiedział Garbusek zdenerwowanym głosem..
— Wiem jeszcze więcej, niż się panu zdaje.
Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/70
Ta strona została przepisana.