Jako „fachowiec” zorientował się z łatwością w rozkładzie mieszkania. Ustalił, że pokój Anieli musi się znajdować na pierwszym piętrze. Zastanawiał się nad sposobami, jakby się tam dostać.
Dozorca próbował mu przeszkodzić w jego zamiarach, domyślając się, że coś Lu nie jest w porządku. Ale kilka banknotów, które Janek wsunął mu do ręki, dały mu do zrozumienia, że lepiej będzie, jeżeli się usunie na drugi koniec willi. Przed odejściem dozorca go ostrzegł:
— Ostrożnie młodzieńcze. Pan się chce zapewne dostać do Marty, a tam na piętrze mieszka córka szefa. Ostrożnie! Stary może się zbudzić.
Z wielkiej radości Janek miał ochotę rzucić się dozorcy na szyję i rozcałować go serdecznie. Brzydził się samego siebie, że bodaj przez chwilę mógł przypuścić, iż poprzedniej nocy zastał Anielę w altanie. Teraz nie wątpił już, że była to Marta, o której dozorca wspomniał przed chwilą.
Pragnął teraz tylko rzucić się do stóp Anieli, wybłagać u niej przebaczenie i odejść. Odejść na zawsze, daleko, i więcej nie stanąć na jej drodze. Jest zbyt czysta — myślał — bym ja, ordynarny przestępca, śmiał myśleć o niej, źle lub dobrze.
Nigdy w życiu nie czuł do siebie takiego gniewu i odrazu, jak w tej chwili. Gdyby mógł plunąć sobie w twarz, uczyniłby to chętnie. Już myśl o tym sprawiała mu ulgę.
Aniela urosła teraz w jego wyobraźni do niedoścignionego ideału Dotąd traktował kobiety, jako rozrywkę. Interesował się tylko ich wyglądem zewnętrznym, nie zważając na wartości duchowe, im bardziej kobieta była wyuzdana i zdemoralizowana, tym więcej mu imponowała. Teraz inaczej spoglądał na kobiety.
Jak kot, wdrapał się po schodach i zaczął majstro-
Strona:Urke-Nachalnik - Gdyby nie kobiety.djvu/96
Ta strona została przepisana.