nicach mieszkali tacy ludzie nocy, którzy pasożytniczyli na skórze ludzi nocy. Byli to ludzie nieustraszeni, zawadiacy, zuchwalcy. Utrzymywali oni najniebezpieczniejsze meliny, gdzie ukrywali się tropieni przez policję i władze śledcze przestępcy. Właściciele tych melin, to byli „blatni“. Niejeden z nich pamiętał te czasy, kiedy na katordze karano dodatkowo rózgami po nagim ciele. Już byli niezdolni do wykonywania zawodu przestępcy. Długoletni pobyt w więzieniu unieszkodliwił ich.
I oto jedną z uliczek tej dzielnicy mknęło teraz auto, w którym znajdowali się teraz Janek. „Zimna kokota“ i uprowadzony hotelarz. Przy kierownicy siedział brat „Zimnej kokoty“ — ten sam, który swoją taksówką wyprowadził bandę Krygiera z tunelu pod skarbcem, a później ocalił Janka przed pościgiem policji.
Przy pomocy szofera wywleczono hotelarza z wozu.
Wnet wszyscy stanęli u wejścia do domku, ustawionego wgłąb podwórza, odgrodzonego od ulicy drewnianym parkanem. Janek zapukał do drzwi. Ukazały się dwa podejrzane typy. „Ładunek“ przeszedł w ich ręce. Janek zstąpił po kilku stopniach. Powietrze wilgotne, charakteryzujące piwnicę, uderzyło mu do głowy. Z dołu dolatywały odgłosy kłótni.
Dziwny był to domek Z zewnątrz robił wrażenie, jakby za najmniejszym podmuchem wiatru miał się rozlecieć w drzazgi. Ale za to suteryny były murowane i trwale. Janek szybko zbiegł po kamiennych schodkach w dół.. Po wypowiedzeniu umówionego parolu zasuniętemu w kącie „strażnikowi“, ten otworzył przed Jankiem drzwi.
Na widok Janka w pokoju zapanowało milczenie. Zebrani otoczyli Janka kołem. Z ich ust padło jednocześnie pytanie:
— Masz go? Janek rozglądał się, jakby miał wątpliwość, czy o-
Strona:Urke-Nachalnik - W matni.djvu/225
Ta strona została przepisana.