Strona:Urke-Nachalnik - W matni.djvu/48

Ta strona została skorygowana.

Aniela, przebudzona, natychmiast zorientowała się w sytuacji i silnym uderzeniem pięścią w twarz przywróciła Janka do przytomności.
— Wściekłe zwierzę pożera cię!.. Gdzie dane mi słowo? Gdzie twoja ambicja?
— Uczyniłem to nieświadomie. Przyszedłem tu, by ci powiedzieć, że muszę opuścić hotel.
— Hotel ja opuszczę, ale bez ciebie — odrzekła stanowczo.
— Anielo...
— Nie chcę o niczym wiedzieć. Między nami wszystko skończone. Lęk ogarnia mnie przed człowiekiem, który nie jest odpowiedzialny za swoje czyny. Zaledwie kilka dni upłynęło od chwili ślubowania, że nigdy... a już zapomniałeś o tym. Już zginiesz jako przestępca.
Zlituj się nade mną. Dziś Bajgełe ma mi przynieść papiery dla nas obojga i będziemy mogli wyjechać zagranice
Janek rzucił się jej do nóg, błagając o przebaczenie i tłumacząc się że jest niewinny, że to Aniela na niego tak działa. Ale Aniela obstawała przy swojej decyzji.
— Między nami wszystko skończone! Idź sobie stąd!
Janek nie dawał za przegrane. Aniela przyjęła groźną postawę i krzyknęła?
— Dość mam ciebie! Rozczarowałam się ostatecznie! Nie wierzę, by miłość moja mogła wpłynąć na ciebie uzdrawiająco. Teraz przekonałam się, że ciebie już nigdy nie przerobię. Dla ciebie porzuciłam ojca. Teraz wrócę do niego, by przynajmniej jego ocalić.
— Twój ojciec jest jeszcze gorszym przestępcą ode mnie!
Aniela na dźwięk tych słów drgnęła. Uczucia