Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/106

Ta strona została przepisana.

nikt nie znał, więc nasza czwórka dostała najmniejsze porcje.
Po drodze z piekarni do celi Józek połknął swoją porcję. Ja także zjadłem połowę, co nie zaspokoiło nawet głodu, a resztę zostawałem dla Szofera.
W celi otoczono nas kręgiem. Wypytywano nas zazdrośnie, czyśmy dużo chleba zjedli i t. d. Szofer zbliżył się do mnie; chciałem m u podać resztę zarobionego chleba, lecz nie było go już. Podczas naszej rozmowy ktoś go już skradł — z miski, którą postawiłem na stole.
Szofer nie mógł mi tego darować. Obiecałem mu, że jutro oddam mu cały zarobek i to go potrochu uspokoiło.
Po całonocnej pracy potrzebny nam był teraz odpoczynek. Ponieważ w celach ogólnych spać w dzień nie wolno, przeniesiono nas na oddział trzeci, do celi ekstra przeznaczonej dla piekarzy.

XVIII.

W każdem więzieniu po celach ogólnych panuje zwyczaj, że po przybyciu do celi nowego więźnia, niemal wszyscy z wyjątkiem kategorji pierwszej otaczają go wokoło i wypytują: skąd pochodzi, jaki ma wyrok, jakie dają pożywienie w więzieniu, z którego przybył, co słychać o amnestji, jak tam na wolności, czy prędko będzie wojna i t. d.
Kategorja pierwsza, jako tutejsza arystokracja, nie wdaje się z przybyszem w rozmowę, zanim nie ustali, kim jest. Jednakże zdaleka przysłuchują się ciekawie nowinom, jakie przybysz opowiada. Gdy zaś nowiny nie przypadają im do gustu, odzywają się:
— Co ty tam trajlujesz, frajerze. Przymknij się lepiej i siadaj do kąta, nie podnoś tak głosu. Tu nie jest tam, skąd przyjechałeś.
Czasem bywa, że taki więzień trafia akurat na swojego; w tedy momentalnie przychodzi do bójki. Tak właśnie było ze mną. Gdy wszedłem do celi, zachowywałem się swobodnie, jako że nie pierwszy raz byłem w więzieniu, dawałem dowcipne odpowiedzi i t. d., co jak wywnioskowałem, nie spodobało się kilku grającym w domino. Do moich uszu