po parę dni, poczem gnano ich dalej do więzień poznańskich.
Najwięcej tych odpadków i balastu dla państwa podczas wojny, umieszczono w znanych ciężkich więzieniach: Wronki, Rawicz, Koronowo, Grudziądz. Administracja z kresowych więzień jechała razem z więźniami, trzymając straż nad nimi.
Pewnego dnia, przechodząc z celi przez podwórze do piekarni, usłyszałem, jak ktoś wolał mnie przez okno po imieniu. Spojrzałem w górę; głos ten pochodził z szóstego oddziału, z najwyższego piętra więzienia. Tam właśnie umieszczeni byli więźniowie przybywający z kresów, przeznaczeni do transportu. Nie mogłem poznać tego więźnia; jednakże głos wydawał mi się dobrze znany. Po jakiejś godzince wręczono mi „gryps“. Czytając go, odrazu przypomniałem sobie, kim jest ten, który wołał mnie po imieniu. Prosił mnie w „grypsie“ o kawałek chleba i donosił, że ma sześć lat więzienia i idzie z transportem.
Był to kolega z dawnych chederów. Przypomniałem sobie lata dziecięce. Jak żywy stanął mi przed oczyma obraz tego koleżki w chederze. Widziałem, jak oskarżała go matka, że skradł jej 10 kopiejek i za tę ogromną sumę kupił sobie cukierków. Widziałem, jak wówczas rebe, z miną średniowiecznego sędziego, w obecności matki i uczniów w chederze prowadził śledztwo. Widziałem oczyma wyobraźni, jak po odejściu matki, rebe rozkazał tym chłopcom, którzy brali udział w jedzeniu cukierków, a do których i ja należałem, rozkrzyżować złodzieja na podłodze, poczem każdy ze wspólników, musiał wyliczyć mu po pięć rózeg na gołe ciało.
Widzę, jak potem rebe rozkazuje nam ułożyć się i już własnoręcznie każdemu zosobna odlicza pewną ilość rózeg, — tyle, wiele mu jego pobożna dusza nakazywała. Po skończonej zaś egzekucji srogi w swej sprawiedliwości rebe jeszcze nie jest zadowolony i wymierza złodziejowi straszną dla nas wówczas karę. Karę taką zwano „pekuł“.
Kara „pekuł“ polegała na tem: Rebe stawiał chłopca przy drzwiach, odpinając majtki i zadzierając koszulę po samą szyję. W lewą rękę wtykał mu miotłę; prawą zaś musiał przytrzymywać sobie koszulę, by nie opadła. Następnie na komendę rebego musieli chłopcy kolejno przemaszerować,
Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/125
Ta strona została przepisana.