i zabójstw o upatrzonej ofiary, wogóle wszystkim niefachowym zbrodniarzom, którzy zgóry postanowili sobie raz w życiu popełnić zbrodnię dla jakichś celów, — zbrodnia nigdy nie ujdzie bezkarnie. Po pierwsze taki niefachowy czyli frajer stale myśli o karze, która go czeka. We snach i na jawie widzi przed sobą szubienicę, która go czeka w razie, gdyby wykryto jego zbrodnię. Tak długo błąka się przeważnie kolo miejsca popełnionej zbrodni, pociągany tam jakąś niedającą się określić siłą, aż wpada w ręce sprawiedliwości. Myślę, że w tym wypadku sugestja gra wielką rolę.
To, co wyżej powiedziałem, dotyczy tylko poważniejszych przestępców. Im większe przestępstwo, tem większy jest pościg za przestępcą, który prędzej czy później wpada w matnię. O groszowych przestępcach powiedzieć tego nie można, gdyż nie ściągają na siebie tak prędko uwagi policji i społeczeństwa, przez co dłużej popasają na wolności.
Kobiety, mojem zdaniem, oddają policji najwięcej przysług. Nie mówię tego z teorji, tylko z obserwacji i z praktyki; z praktyki na własnej skórze. Kobieta, choćby własna kochanka lub nawet żona przestępcy, nieraz bezwiednie przyczynia się do wykrycia go. Mężczyzna po większej części staje się przestępcą właśnie przez kobietę. I ta sama kobieta przyczynia się do tego, by otrzymał zasłużoną karę. Jednem słowem, kobieta jest najgroźniejszą pułapką dla przestępców.
Prowadziłem setki rozmów z więźniami, skazanymi na długie lata więzienia, nieraz bezterminowego. Każdy narzekał na kobietę. Kobieta była przyczyną zbrodni, którą popełnił. Kobieta także, — nieraz ta sama, — przyczyniła się do jego zguby.
Są i kobiety skazane na długoletnie więzienie, twierdzące, że wszystko stało się z winy mężczyzny. Ale takich kobiet po wszystkich więzieniach znajduje się znikoma ilość. Wogóle kobieta skazana na długoletnie lub bezterminowe więzienie jest niezwykłą rzadkością.
W naszej celi, gdzie się odbyła tajemnicza narada, jak się dostać do forsy na kotłowni, najpierw wiedzieli o tem dwaj więźniowie palacze. Następnie opowiedzieli o tem jednemu ze swoich przyjaciół. Ten znów zwierzył się przed swoim
Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/132
Ta strona została przepisana.