Jednakże omyliłem się: to miljony, które m u obiecałem, wprowadziły go w ten stan. Po chwili milczenia, która mnie się wydala wiekiem, rzekł:
— Dom yślam się, o jakich miljonach mówicie. Te szesnaście wagonów, co przyszło do kotłowni, co?
— Tak, panie werkmistrzu. Możemy mieć pieniędzy tyle ile zechcemy. Czy mogę mówić zupełnie otwarcie?
— Mówcie, mówcie, — szeptał ledwie dosłyszalnym głosem, przyciskając mnie do siebie tak, że jego długie rude wąsy ocierały się o moją twarz. — Ja właśnie sam już myślałem o tem. Tyle pieniędzy, tyle pieniędzy! Wiele tysięcy ludzi mogłyby te pieniądze uszczęśliwić. A tu chcą je spalić! Poprostu głowę tracę, kiedy myślę o tem. Jak to można, jak to można, — biadał werkmistrz, aż mi się go żal zrobiło.
Widząc jego błagalne spojrzenie utkwione we mnie, pomyślałem: — Ty, braciszku, będziesz teraz tańczył, jak ja ci zagram. Myślę, że wąż kusiciel, który kusił Ewę, nie lepiej potrafił wywiązać się ze swego zadania, niż ja wobec groźnego pana werkmistrza. Nie był to już teraz ten groźny pan werkmistrz, który niejednego więźnia zbił do utraty przytomności za skradzenie kawałka chleba dla nasycenia swego nędznego żołądka. Był to raczej przestępca podobny do mnie, który zgadzał się popełnić przestępstwo dla zdobycia marnych pieniędzy. Jestem pewny i wyczułem to, że w tej chwili był gotów popełnić największą zbrodnię, by dopiąć celu. Zapomniał o wszystkiem. Zapomniał o mundurze jaki nosił jako człowiek należący do wykonawców wymiaru sprawiedliwości; zapomniał także, że gnębił więźniów za zjedzone przez nich kawałki chleba, które stanowiły mojem zdaniem mniejsze przestępstwo, niż to, które chciał popełnić.
O, jakże ludzie są podli, — pomyślałem w duchu.
— Panie werkmistrzu, wszystko będzie dobrze, tylko pan powinien się zgodzić na jedną rzecz, zupełnie nie ryzykowną. Ja panu przyniosę pieniądze gotowe w w orku do piekarni. Pan wszystko zabierze. Ja jako więzień nie mogę przecież trzymać przy sobie pieniędzy, a schować także nie mam gdzie, gdyż teraz jestem tu, a na drugi dzień przeniosą mnie gdzieindziej i wszystko przepadnie. Chcę zrobić z panem tak. Z zabranych przez pana pieniędzy należy połowa do
Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/135
Ta strona została przepisana.