Badałem w takich chwilach sam siebie, starając się dociec, co było przyczyną mojej zguby. I zawsze znajdywałem tę samą odpowiedź: Miałem za dużo energji w sobie jako dziecko. Każdy wie, że energja gromadzona musi być wyładowana. Gdybym był trafił między dobrych ludzi, moja energja byłaby wyładowana w dobrym kierunku; na moje nieszczęście trafiłem między złych ludzi i wyładowałem ją w kierunku złym. To było przyczyną mojej zguby i nic więcej.
W takich chwilach, gdy mózg mój był już wyczerpany i zmęczony, następowały inne uczucia. Uczucia dziwne, nie dające się określić słowami. Wszystko wkoło mnie tchnęło zgrozą i śmiercią. Słyszałem jakby z innego świata znane mi dobrze ciężkie westchnienia i przekleństwa więźniów. Dochodziły mnie jakby z grobu zduszone, chrapliwe głosy ludzkie, łajanie, narzekanie na ludzi, Boga i świętych.
Otwieram zmęczone oczy, siadam i natężam słuch. Wszystko dokoła mnie drży i obraca się w nieustannym ruchu. Upadam znów bezwładnie na twardy tapczan i widzę siebie dzieckiem pięcioletniem. Widzę oczyma wyobraźni moją matkę, jak pieszczotliwie głaszcze mnie po dziecięcej główce. Staram się jak najdłużej zatrzymać tę wizję przy sobie. Jednakże tak przyjemny dla mnie obraz rozpływa się i pozostaje rzeczywistość. Szary, smutny, śmiercią tchnący fakt...
Po chwili mam jakieś mgliste wspomnienie z chederu i jeszybotu; znika ono jednak prędko, a na jego miejsce przychodzą inne obrazy.
Widzę wszelkiego rodzaju przestępstwa. Widzę meliny złodziejskie, trzeciorzędne dom y publiczne, restauracje, kawiarnie, kabarety i inne miejsca rozrywek znane tylko przestępczemu światu. Widzę także więzienia lekkie i ciężkie, karcer, samotność w celi pojedyńczej, chleb i wodę lub tylko samą wodę, kajdany i mordobicie.
Bardzo mało widzę dobrych chwil w tem życiu. Zrywam się i biegam poomacku po moim grobie tam i zpowrotem. Wszystko boli: głowa od myślenia, oczy od wszystkich przywidzeń, przypominających lata zmarnowane w poniżeniu i męce. Boki bolą od twardego tapczana, który niemiłosier-
Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/153
Ta strona została przepisana.