— Ja tam wogóle nie myślę więcej o przestępstwie. Gdyby Bóg dał, abym się stąd wydostał, byłbym mądrzejszy i takiego głupstwa jużbym nie popełnił w życiu. Raz tylko człowiek dostaje ptaka. Ja więzienia więcej nie zobaczę, — zapewniał zawsze tonem stanowczym.
— Co ty tam trajlujesz. Gdy wyjdziesz na wolność, zapomnisz o tem. Nabrałeś tu teraz oleju do makowy i tak prędko nie wpadniesz. Zresztą kto ci da pracę, jak cię znają, żeś miał dwie dychy więzienia. Będziesz m usiał kraść, choćbyś i nie chciał. Ja tak samo pierwszy raz zupełnie niewinnie wpadłem na sześć miesięcy do mamra. Tak samo mówiłem, jak ty teraz mówisz. Dopiero przez te sześć miesięcy nauczyłem się złodziejstwa. Dziś siedzę już piętnasty rok w więzieniu. Wszystkiego mam sześćdziesiąt sześć lat życia, a trzydzieści dwa lata przesiedziałem już po różnych więzieniach. Zresztą hinty, jak raz zwąchają człowieka, depczą mu tak długo na odciski, że lepiej już kraść, niż być niewinnie prześladowanym przez nich. Ja sam z natury jestem bardzo litościwy, gdy na wolności spotykam biednego, płaczę nad jego losem.
Fed... zaciekawiony zapytał:
— A dlaczego płaczesz?
— Bo nie mam mu co ukraść.
Wszyscy zawsze w celi śmieli się z jego wywodów i nieraz dopraw dy umiał on rozweselić nas swemi dowcipami. Jednakże człowiek myślący w jego dowcipach wyczuć mógł wiele jadu i goryczy. Miał on jak sam mówił 66 lat, a wyglądał na osiemdziesięcioletniego starca.
Razu pewnego zapytałem go, czy próbował na wolności życia uczciwego człowieka.
— Próbowałem nieraz, — odpowiedział, — i doszedłem do przekonania, że nie warto.
— Dlaczego nie warto? — zapytałem zdziwiony.
— Dlatego, mój synu, — odparł, — że w życiu grunt to nie uczciwość, tylko forsa. Kto ma forsę, ten jest sprawiedliwy i uczciwy i uważają go za mędrca. Zajdziesz do sklepu i powiesz: Jestem najuczciwszym człowiekiem na świecie, tylko nie mam pieniędzy, proszę mi dać pudełko zapałek. Zaręczam ci, że go nie dostaniesz. Ale możesz za to zajść
Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/164
Ta strona została przepisana.