do najprzyzwoitszego lokalu publicznego i powiedzieć bez obawy: Jestem największym zbrodniarzem na świecie, proszę mi podać to lub owo, ja płacę. Zaręczam ci, że kelnerzy i lokaje będą przed tobą skakać i kłaniać się do samej ziemi. Więc na cholerę komu potrzebna jest uczciwość? Gdy człowiek jest uczciwy, ludzie określają to głupotą, a gdy zrobisz dobrą „robótkę“, ludzie mówią: ten musiał być sprytny i mądry.
— Dobrze, masz rację, — odpowiedziałem, — ale jednak policz, że więcej niż połowę życia spędziłeś za kratami i niczego nie użyłeś. Mojem zdaniem już lepiej być uczciwym na wolności.
— Głupi jesteś, mój kochany, — odparł.
— Czego złodziejowi dawniej za kacapa brakowało w więzieniu? Dobry złodziej był na najlepszej funkcji. Jeszcze forsę wynosił z więzienia. Klawisze byli blatni, nie jak dziś za Polski; i dziś ich nie brak, ale są lesery. Za wszystko każą sobie płacić więcej, niż warta jest przysługa. Dawniej za kacapa było inaczej. Menty za kieliszek wódki wszędzie szedł. Ot, naprzykład, ja za kacapa zawsze byłem starszym kucharzem w więzieniu, jak nie w Arsenale, to na Pawiaku. Naczelniki więzienia i menty znały mnie już, że nie jestem grebserem i umiem język trzymać. Za każdym razem wynosiłem trzysta albo czterysta rubli na wolność. Cały handel szedł przez kuchnię, a ja trzymałem wszystkich klawiszów w grabach. Za bramą już ferajna i ślaje na mnie czekały. Rżnęło się w sztosa do upadłego. Hulało z kobietkami, póki człowiek nie był goły. Potem się znów szło na robótki. Nie obawiałem się, że wpadnę. Wiedziałem, że odrazu idę na kuchnię. Nieraz nawet tęskniłem do więzienia.
— Widzisz, brachu, — ciągnął dalej, rozpromieniony wspomnieniami dawnych czasów. — Żywot porządnego człowieka jest paskudny. Zawsze miewa różne przykrości, jakieś głupie obowiązki, na które porządny złodziej gwiżdże. Wszędzie, gdzie się ruszysz, — tego nie można, to nie wypada, to jest zabronione przez policję. Za wszystko płać. Złodziej kpi z tego, robi, co mu się podoba. Ściągnie, co zechce, jedzenie ma dobre i gazu nigdy mu nie zabraknie. Uczciwy frajer będzie wcinał suche gajdaki, albo się rzuci
Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/165
Ta strona została przepisana.