pod tramwaj i chodzi w podartych nachach. Złodziej sobie zawsze poradzi. Więc powiedz sam, na co być głupim uczciwcem i świętoszkiem, kiedy ludzie na tem i tak się nie znają...
Słuchając jego poglądów na świat i ludzi, w duchu nie przyznawałem mu racji. Ja zawsze pragnąłem i dążyłem do tego podczas pobytu w murach więziennych, by zostać uczciwym człowiekiem. Niestety, gdy opuszczałem progi żywych grobowców, nigdy urzeczywistnić tego nie mogłem.
Zapytałem go też pewnego razu, czy był żonaty. Ten niespodziewanie podskoczył, jakby go żmija ukąsiła i zawołał:
— O, gdyby moja żona świętej pamięci żyła, nie byłbym dziś w więzieniu. W rok po ślubie umarła i z żalu poszedłem na k.....mać. Wpadłem w otchłań występku i do grobu się już nie wydostanę.
Po tych wynurzeniach starzec zamilkł, a jego zgasłe oczy przybrały kolor oczu trupa. Widząc, jaki ból sprawiłem mu tem pytaniem, i rozumiejąc, że niechętnie mówi o żonie, dałem spokój i więcej już o to nie pytałem.
Tak, tak... Kobiety potrafią zepchnąć człowieka do śmietnika ludzkiego. Gdy zechcą, mogą też pchnąć człowieka do zbrodni i do wszystkiego, co jest najohydniejsze na świecie. Potrafią też tak samo podnieść człowieka z bagna do bohaterstwa i genjuszu. Gdy tego chcą, umieją dać człowiekowi cel w życiu...
Minęła zima, przyszła wiosna 1921 roku. Ja jako tako trzymałem się przy swojej funkcji jako starszy celi. Starałem się celę utrzymać w najlepszym porządku, by dozorca oddziału nie odebrał mi stanowiska, które dawało mi codziennie dubeltową porcję sałamachy. Musiałem trzymać fason, gdyż wśród więźniów w celi było wielu takich, którzy czyhali na moją degradację.
Rano, gdy wypędzano wszystkich do pracy, zaprowadzałem podług regulaminu więziennego porządek w celi, której więźniowie wychodząc do pracy nie zdążyli uporządkować.