Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/172

Ta strona została przepisana.

szeństwa. Jeden z nich miał dożywotnie więzienie za zabójstwo własnej matki. Sam mi opowiadał, jak się to stało.
— Widzi pan, — opowiadał smutnym głosem, patrząc wdół; nigdy bowiem nie patrzał nikomu prosto w oczy po zabójstwie. — Ja miałem dwanaście lat, jak mi zmarł ojciec. Matka chciała się żenić, ale siostra nie dała. Później, kiedy miałem dwadzieścia lat, chciała znów się żenić z jakimś Rosjaninem i zapisać mu całe trzydzieści morgów ziemi. Jabym w tedy został żebrakiem. Rozmyślałem długo nad tem i pewnego wieczoru jakby ktoś mi włożył siekierę do ręki: udałem się z matką do obory, gdzie doiła krowy. Macnąłem ją siekierą po głowie, poprawiłem, a potem wykopałem dół w ogrodzie, wrzuciłem ją, przysypałem ziemią. Dla zatarcia śladów, by nie odkryto trupa, postawiłem klozet na tem miejscu. Po wsi rozpuściłem pogłoski, że matka uciekła z Rosjaninem do Rosji. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie moja siostra, której pewnego razu, tknięty wyrzutami sumienia, opowiedziałem wszystko. Odrazu chciała lecieć na policję, ale gdy zagroziłem, że ją także zabiję, zlękła się i dała spokój. Upłynął rok; wzięto mnie do wojska. Odsłużyłem wojsko i przyjechałem do chałupy. Chciałem się teraz ożenić. Siostra żądała połowy majątku i straszyła, że jak nie dam, wyda mnie policji. Udałem, że zgadzam się na wszystko i kombinowałem teraz, jak jej się pozbyć... Ale ona widać zrozumiała co się święci i poleciała do żandarmerji. Aresztowali mnie, dali „koło“. Mam teraz ziemię, żonę, wszystko, — zakończył, śmiejąc się idjotycznie.
Zapytałem go, czy nie żałuje tego, co uczynił; a on mi odparł:
— Zgodł pon, ja bardzo żałuję. Ale szkoduję, że i siostry nie posłałem tam gdzie matkę.
Był to czysty typ zwyrodnialca. Zaczepiał każdego w celi, mówiąc:
— Ty, chcesz kichy odgrzać?
„Kichy odgrzać“ każdy tu chciał, więc nie brakowało mu gości. Nie mogłem patrzeć na tego więźnia; napróżno mu tłumaczyłem, aby tego nie czynił, — nic nie pomogło. Tłumaczył się, że przyzwyczaił się do tego i bez tego żyć już nie może.