Nie było rady. Kapować, że to robi, nie mogłem, więc dłuższy czas był w celi, aż wreszcie zachorował. Wzięto go na towarową stację i „kasztan“ położył koniec jego nędznemu życiu.
Drugim, który zajmował się tem samem w celi z zamiłowania, był niejaki Steik, Niemiec. Był to piękny chłopiec o wyglądzie dwudziestoletniej dziewczyny. Miał on, jak mi opowiadał, szesnaście lat, gdy dostał się do domu poprawczego w Studzieńcu. Tam zmusili go do tego rówieśnicy. Po opuszczeniu tego domu nie mógł już żyć bez tego. Ponieważ na wolności amatorów na coś podobnego trudno znaleźć, starał się, jak sam mówił, dostać na krótko do więzienia. Omylił się jednak i zamiast spodziewanych kilku miesięcy, dostał osiem lat.
Środa była dla niego najlepszym dniem. Więźniowie, którzy otrzymywali podania z wolności, dawali mu wieczorem coś zarobić. Cała kolejka była do niego. Żartowano z niego, ale on sobie z tego nic nie robił i zgarniał do torby zarobki. Palił tytoń, którym go obdarowywano. Nieraz dostał ode mnie w szyję za swoje postępki; wiele razy musiałem jednak milczeć, gdyż największe cwaniaki były jego gośćmi. Chcąc go się koniecznie pozbyć, postarałem się wypchnąć go na funkcję. Zabrano go na korytarzowego na drugi oddział pod Nr. 24. Jak się dowiedziałem, tam czynił to samo.
Po wszystkich celach ogólnych homoseksualizm panuje w sposób straszliwy. Władza więzienna jest bezsilna przeciw tej zarazie. Dlatego też w niemieckich więzieniach i w wielu innych państwach więźniowie w dzień są w wielkich salach, a na noc każdy zosobna udaje się na spoczynek do pojedyńczej celi.
Więzień taki, przezywany „gliną“, pogardzany jest tak sasamo jak kapuś. Przy stole nie wolno mu usiąść do jedzenia razem ze wszystkimi. Nie wolno też „glinie“ dotknąć się czyjejś miski, chleba czy wogóle wszystkiego, co jest przeznaczone do jedzenia. Różnica między kapusiem a gliną jest tylko ta, że kapusiowi odbierają zdrowie, a tego nie biją. Przeważnie jednak kapuś i glina mieszczą się w jednej osobie.
Bardzo ciekawa jest etyka i prawo panujące w celach więziennych między więźniami. Złodziej może być nie wiem jak
Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/173
Ta strona została przepisana.