ności, która ci podaje wałówki, odrazu stałeś się fetniakiem! Leż w kącie i nie podnoś głosu, bo jak nie, to ja się do ciebie wezmę.
— Wszystko możesz powiedzieć, ale kapusiem nie jestem tak jak ty, coś dał dwa lata chleba wspólnikowi, — odparł napadnięty.
Nie zdążył skończyć zdania, kiedy tamten rzucił się na niego i bójka na dobre się rozpoczęła. Nikt już teraz w celi nie zważał na szczura, wszyscy z zainteresowaniem patrzyli na tych dwu, którzy walczyli z sobą zawzięcie.
Widząc, że kolega mój jest przegrany, doskoczyłem do nich, mówiąc:
— Ja się z tobą biję, cwaniaku, jak taki mocny jesteś.
— Ja się z tobą nie chcę bić, on mnie obraził, więc z nim się biję.
— On ci prawdę mówił! — zawołało kilka głosów naraz. — A tyś go nazwał kapusiem, co nie jest prawda. Lej go, Nachalnik, na drugi raz będzie „jadaczkę“ trzymał. Tego już za dużo, żeby alfons obrażał prawdziwych złodziejów.
Jednakże nie biłem go. Nie mogłem bić się z takim, który się nie chciał bronić.
Po chwili dozorca już walił w drzwi, wołając:
— Co tu za hałasy po nocy! Raport napiszę na waszą celę! Co to jest! Starszy celi, chodźno tu!
Zbliżyłem się do drzwi.
— To nic, panie starszy. Tu jeden dostał choroby św. Walentego, musieliśmy go trzymać. Już teraz będzie cicho.
— Pamiętaj, żebym więcej nie potrzebował tu przychodzić, — powiedział dozorca i oddalił się.
Dziwna i pod tym względem jest psychologja więźniów. Gdy złapano szczura, wszyscy jak jeden mąż byliby za tem, żeby go zabić. Potem zaś, gdy ja stanąłem po jego stronie, wszyscy przeszli na moją stronę i chcieli już bić poszkodowanego. Do tego nawet stopnia wzbudziłem litość dla szczura, że częstowano go teraz w nocy czem kto mógł. Byli zachwyceni, patrząc jak szczur zjada łakomie wszystko, co mu podsuwali.
Gdy dozorca już odszedł, a wszyscy leżeli na swoich miejscach, z mojego łóżka przemawiałem im do serca:
Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/185
Ta strona została przepisana.