— To frajer, — wołał Mieczek, — czterdzieści sześć lat siedział w dom u i więzienie na niego tak długo czekało, a tu dopiero jest kilka godzin i już chce uciekać. Jakby wszyscy byli takimi frajerami jak ty, to klawiszom trzebaby było iść świnie paść, a więzienia stałyby pustkami. No, no, wszystko jest możliwe. Frajery mają szczęście. Mogą was i w nocy jeszcze wywołać na wolność.
Zrozumiałem, co się święci, do czego Mieczek dąży, jednakże mówić nic nie mogłem.
Po chwili ktoś zawołał z korytarza nagłos:
— Cela czterdziesta, Kac! Pakować rzeczy i na wolność!
Nie trzeba mu było tego dwa razy powtarzać; zerwał się z łóżka i począł się ubierać.
— A to frajer ma szczęście. Nie zdążył nawet celi poznać, a już idzie do domu, — wołali jeden do drugiego.
Głos z korytarza znowu krzyknął:
— Kac, jesteś gotowy? Idę po przepustkę, stań przy drzwiach.
— Już, już, panie starszy, tylko się ubiorę. Już idę! — wołał uradowany frajer.
Wszyscy w celi otoczyli go. Ten prosił o chustkę do nosa, inny zamienił z nim ubranie więzienne. Rozdrapali mu także resztki pozostałe z otrzymanej wałówki. Nie protestował wcale, będąc pewny, że zostaje zwolniony. Wreszcie stanął przy drzwiach, pożegnawszy się najczulej ze mną. — „Ja o tobie nie zapomnę“, — zapewniał mnie wzruszony.
Niektórzy dusili się ze śmiechu pod derkami, gdy się ze mną żegnał. Ja dawałem mu znaki, ale on ich nie spostrzegał, będąc zgorączkowany tem, że za chwilę odzyska wolność.
Stał przy drzwiach rozpromieniony jak małe dziecko, ze wzrokiem utkwionym w kraty. Wtem jeden z więźniów zawołał:
— Wal, frajerze, we drzwi. Klawisz tam na ciebie czeka, on myśli, żeś się jeszcze nie ubrał.
Ten zaczął walić we drzwi.
— Silniej, frajerze, co to, siły nie masz? Klawisz stoi na końcu korytarza i twego pukania nie słyszy.
Kac zaczął z całej siły walić we drzwi. Był tem tak zajęty, że nie zauważył, iż wszyscy śmieją się pod kocami.
Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/209
Ta strona została przepisana.