się podobało: ludzie, majster i warsztat. Kazał mi natychmiast napisać gryps o umówioną zapłatę.
— Panie Kac, — powiedziałem, — mamy jeszcze czas. Mogą pana dziś, jutro zwolnić, więc zaczekamy.
— O, jaki z pana porządny człowiek. Na wolności trudno dziś takiego znaleźć. Myślałem zawsze, że po więzieniach siedzą tylko zbrodniarze i złodzieje, a jak widzę, i tu można znaleźć porządnego człowieka. Pan z pewnością nie wpadł tu za sprawę kryminalną. Ale jeżeli można wiedzieć, za co pan tu siedzi? Niech mi pan już powie, — prosił.
— Ja — odparłem z ironją, — siedzę za stuprocentową kradzież. Tak, jestem złodziejem, a jednak nie przestałem być człowiekiem. Byłem przestępcą wtedy, gdy popełniałem przestępstwa, ale nigdy nie byłem pozbawiony lepszych uczuć. Zabierałem cudzą własność na zimno, tak, jak się bierze na rachunek w sklepie, będąc pewnym, że się kiedyś zapłaci. Zresztą zawsze miałem względy dla frajerów, a to dlatego, że poczucia zła i dobra nigdy nie zatraciłem.
Kac patrzał na mnie przerażony.
— Więc pan jest złodziejem? To być nie może. Kpi pan ze mnie i nic więcej. Ja w to uwierzyć nie mogę.
— Niestety tak jest. Jest to gorzka prawda, że upadłem tak nisko, ale muszę się podnieść. Podniosę się z tego bagna bezwątpienia. Rozumie pan, gdyby się wcześniej znalazł człowiek, któryby podał mi rękę, by pomóc mi wydźwignąć się z bagna, dawno już zacząłbym nowe życie. Nikt nie pragnie żyć i umierać pogardzany przez wszystkich jako zbrodniarz. Każdy z nas żyje nadzieją porzucenia gorzkiego chleba złodziejskiego. Wszyscy o to walczą, ale nie wszyscy mają dość silnej woli, by się opanować i wygrzebać się o własnych siłach. Ja na pomoc bliźnich w tym kierunku nie liczę wcale. Będę walczył sam z sobą, aż zwyciężę. Zwyciężę napewno. Mówię panu, że ludzie, którzy mianują siebie porządnymi, będą się ubiegać jeszcze o moją przyjaźń. Stałem się tem, czem jestem, tylko dzięki temu, że nigdy nie natrafiłem na człowieka, — mężczyznę czy kobietę, — któryby mnie zrozumiał. Trudno, tak chciał los, abym przeszedł przez bagno, poznał zło i dobro i mógł wybierać. Co do mnie, widziałem już dużo zła mimo mego młodego
Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/213
Ta strona została przepisana.