Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/252

Ta strona została przepisana.

— A skąd wy jesteście?
— Z Mokotowa wyszedłem.
Otoczono mnie teraz wokoło.
— Długo siedzieliście? — zapytało kilku naraz.
— Sześć lat.
— Co? Sześć lat? — pytali zdziwieni. — A za co?
Nic nie odparłem, a jeden odezwał się:
— Nie wiecie za co? Za to, że nie chciał jeść chleba z masłem i modlić się trzy razy dziennie. Co to was obchodzi za co? Dość, że siedział, a każdy kto siedział, nie jest świętoszkiem. Oho, ja wiem, co to jest więzienie. Ja także siedziałem w Mokotowie, niech go szlag trafi. A jak tam polityczni żyją?
— Lepiej niż kryminalni, — odpowiedziałem.
— Wiadomo, że lepiej, — zawołał jeden rozczochrany 0 czarnej czuprynie rewolucjonisty. — Polityczni nikogo nie skrzywdzili, nie okradli, tylko walczą o dobro proletarjatu. Tacy ludzie powinni być na wysokich stanowiskach, a nie w Mokotowie.
— Daj spokój, Moniek, — zawołał ten co siedział. — Ty przy każdej okazji starasz się wygłaszać swoje ideje. Później o tem pomówimy. Zapewne jest głodny i trzeba go wpierw nakarmić, a później będzie czas na wszystko.
Wziął mnie przyjaźnie pod ramię i przez wszystkich odprowadzony zostałem do bufetu związkowego. Tu posadzono mnie przy stole i podano chleb, pół śledzia i mleko. Teraz zacząłem im opowiadać o Mokotowie, starając się zyskać ich zaufanie. Opowiadałem, że z zawodu jestem piekarzem i że podczas okupacji dostałem się do więzienia 1 skazano mnie na sześć lat nibyto za włamanie, o które m nie miałem pojęcia i nie wiedziałem wogóle, jak się to robi. Trajlowałem, że pochodzę z proletarjatu i że podzielam ich poglądy co do ustroju społecznego, o czem mi opowiadali, badając czy mam jakieś wiadomości w tym kierunku.
Teraz, po zapoznaniu się z tymi uczciwymi ludźmi pracy, których sposoby myślenia znałem dobrze z czasów Mitrofana w Bristolu, byłem pewny, że dadzą mi pracę i zapomogę. Zaraz też przez wszystkich zostałem zaprowadzony do sekretarza, który rozpoczął urzędowanie.