Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/256

Ta strona została przepisana.

naprzeciw niego i nie mogłem zrobić ani kroku naprzód. Czułem, że połowa mego ja znajduje się jeszcze w tych przeklętych murach. Stałem teraz przed tym gmachem jako człowiek wolny, — a jednak czułem, że jakaś część moja wałęsa się tam po celach tego domu... Cierpiałem za ową część, za tego mnie, który tam pozostał na zawsze...
Stałem tak długo zapatrzony w Czerwoniak, aż posterunkowy, spacerujący tam i zpowrotem, zwrócił na mnie swoją uwagę.
— Czego tu chcecie? Marsz stąd, tu nie wolno się zatrzymywać.
Ruszyłem bez słowa w kierunku miasta. Po chwili latarnie uliczne poczęły gasnąć jedna za drugą. Było już dobrze po północy. Włóczyłem się po mieście niezdecydowany, dokąd skierować swe kroki, by znaleźć jakieś schronisko. Ktoś przesunął się obok mnie cicho jak cień. Starczyło rui jedno spojrzenie na sylwetki tych cieni, by poznać w nich ptaszków nocnych. Zapewne udają się, albo wracają z „roboty“, pomyślałem. Był to mężczyzna i kobieta; przesunęli się obok mnie tak cicho, że zatopiony w myślach nie słyszałem zupełnie ich kroków za mną. Zauważyłem, że na nogach mieli gumowe pantofelki, znane mi jako używane do wypraw nocnych „na ślam“.
W pierwszej chwili stanąłem, i nie wiedząc sam dlaczego, chciałem ich zatrzymać i przyłączyć się do wyprawy. Zrobiłem nawet kilka prędkich kroków w ich kierunku. Ale cienie, słysząc moje przyśpieszone kroki, poczęły umykać. Zazdrościłem z całej duszy tej parze. Przeniosłem się myślą do dawnych czasów, kiedy to ja byłem tu władcą nocy. Myślałem o chwilach spędzonych tu na hulankach i zabawach. Miałem okropną chęć zobaczyć się z dawnymi kolegami. Czułem się teraz nieszczęśliwszy od wszystkich moich kolegów, gdyż nie byłem zdolny w mojem nowem życiu do żadnego decydującego kroku. Czułem, że nie potrafię teraz działać ani źle, ani dobrze. Byłem jak zbędna ścierka, która leży i czeka, aż ktoś zrobi z niej użytek.
Jak to zwykle bywa w podobnych nastrojach, starałem się całą winę zwalić na kogoś, przypisując wszystkie nieszczęścia, jakie mnie w życiu spotkały, rozmaitym ludziom, tylko