Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/273

Ta strona została przepisana.

(rachunek przyszłego kupna wręczył mi trochę pieniędzy, które przyjąłem. Musiałem mu też dać słowo, że nikt się ani słowa o naszej tranzakcji nie dowie.
Czując trochę pieniędzy w kieszeni, wyszedłem na miasto. Miałem nieprzepartą chęć odwiedzić moich dawnych znajomych. Nie potrzebowałem ich długo szukać. Na Starym rynku spotkałem dwu dawnych kolegów po fachu. Jeden z nich, przezwany Franek Bucał, poznał mnie odrazu. Radość z tego spotkania była nie do opisania, to też natychmiast wciągnięty zostałem do najbliższej knajpy. Tam przy kieliszku wspomnieliśmy sobie dawne dzieje i jeden przed drugim zwierzył się ze swych radości i smutków. Franek Bucał, znany na bruku tamtejszym jako największy awanturnik i najsilniejszy człowiek w całej okolicy, przy każdym kieliszku wznosił toast za zdrowie wszystkich złodziei na świecie i wykrzykiwał na głos:
— Niech cię szlag trafi, Nachalniku! Kto się spodziewał, psia twoja mać, że będziemy tu dzisiaj siedzieć z tobą przy kieliszku? Niech cię piorun trzaśnie! — Przy tych słowach z całego serca chwytał mnie w objęcia i całował. Do kolegi zaś wołał, waląc go muskularną dłonią w plecy tak, że ten za każdym razem podskakiwał z miejsca: „Czego, durniu, tak powoli pijesz, jak pr...iczka? Nachalnik jest z nami! Czy słyszysz, durniu? Krzycz na głos i pij za jego zdrowie!“
Tam ten chcąc nie chcąc spełniał rozkaz ze strachu, a gdy mu przyszło wypić całą szklankę od herbaty, zakrztusił się tak, że myślałem, że się udławi.
— Pij, durniu, pij, durniu! — wołał wciąż Franek Bucał już trochę podchmielony.
Chcąc się wydostać z tej pijatyki i z jego niedźwiedzich uścisków, udałem, że mnie brzuch boli, prosząc, aby mnie zwolnił od picia. Franek jednak nie chciał słuchać i wołał:
— Pij, draniu, bo dostaniesz w nos. Nie puszczę cię, aż koszula moja będzie mokra od wódki. Forsa jest, nie martw się. Wczoraj fest zarobiłem. Patrz, ile forsy.
Wyjął całą garść banknotów i podsunął mi pod sam nos.
— Wąchaj, Nachalniku, — wolał, — jak pachną pieniążki, chociaż to była bardzo paskudna robota!