— No, brachu, żarty na bok. Ty wiesz, że jak ja, twój przyjaciel Eli „Małpa“ ci nie pomogę, to ci sam djabeł nie pomoże. Wierz mi jednak, że teraz nie mam forsy. Dam ci mój srebrny zegarek, opyl go, na przejazd do Warszawy i na kilka dni życia ci starczy. No, jestem przyjacielem? Mam złodziejski charakter? Na całej kuli ziemskiej nie znajdziesz złodzieja z takim charakterem jak mój.
— Daj grabę, brachu. Wiedziałem, że tak mnie nie puścisz. Muszę ci powiedzieć, że sam Arsen Lupin nie postąp piłby tak jak ty. Całe życie będę to pamiętał. Bądź zdrów i dawaj prędko zegarek.
Bez słowa zdjął swój zegarek i wręczył mi go. Poznałem, że był dumny z tego, że zachował się wobec mnie tak wspaniałomyślnie.
— Może to jest kradziony zegarek? — śmiałem się już zadowolony. — Mogę na nim zarobić parę lat. Powiedz, będę wiedział co robić.
— O to niech cię głowa nie boli, przyjacielu. Możesz ten zegarek sprzedać samemu kierownikowi wydziału śledczego.
— Jeżeli tak, to żegnaj, brachu. Jeszcze dziś wieczorem jadę do Warszawy.
— Pokłoń się tam wszystkim policjantom ode mnie i powiedz im, że Eli „Małpa“ tak prędko w ich ręce nie wpadnie. Ta warszawska policja, niech ją djabli wezmą. Potrafią z człowieka wszystko wydobyć. Wolę kraść na prowincji. Policja jest głupsza na prowincji niż w stolicy. No i w więzieniu lepiej na prowincji kiwać, niż w Mokotowie. Możesz od czasu do czasu poromansować z kobietkami, które są w każdem prowincjonalnem więzieniu. Jak to przyjemnie chociażby zza krat widzieć kobiety! Nieraz nawet, kiedy jest blatny dozorca lub dozorczyni, można wykorzystać okazję i.... Tam w Mokotowie możesz sto lat siedzieć i kobiety zbliska nie zobaczysz. Ten Mokotów przeklęty, o, tu mi w gardle stoi. Sześć wiosenek musiałem tam odleżeć, — zakończył wzruszony.
Pożegnaliśmy się po przyjacielsku. Chciał mnie jeszcze w dowód przyjaźni zaprowadzić do pewnego domku... jednakże podziękowałem mu i rozeszliśmy się.
Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/282
Ta strona została przepisana.