Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.

całe życie; Szofer i ja na sześć lat ciężkiego więzienia z pozbawieniem praw na dziesięć lat; Antek został zwolniony.
Zaraz też na zasadzie amnestji z dnia ósmego lutego tysiąc dziewięćset dziewiętnastego roku, jedna trzecia została nam darowana. Areszt prewencyjny nie został zaliczony.
Elcia po wysłuchaniu wyroku zawołała zrozpaczona:
— Jak to można! On jest niewinny! Jest tylko ofiarą kolegów. Tu zaszło jakieś nieporozumienie. Błagam o sprawiedliwość!
Usta jej zadrgały; łza zawisła na policzku. Nigdy nie widziałem człowieka w takiej rozpaczy.
Po chwili zakuto nas znów w kajdany i z wielką ostrożnością wyprowadzono z gmachu sądowego.
Była jasna mroźna noc. Zegar wybił wpół do pierwszej. Policja otoczyła nas wkoło, a kilku konnych policjantów rozpędzało tłum, który, ze względu na naszą popularność, z sali sądowej podążył za nami. Elcia, razem z najbliższymi moich wspólników, szła niedaleko za nami, odprowadzając nas do samego więzienia. Pocieszała mnie, że apelacja może mnie jeszcze zwolnić; prosiła, żebym się nie martwił i zapewniała, że do grobu mnie nie zapomni. W ręczyła mi przez policjanta torbę z różnemi produktam i i po czułem słowie pożegnania na odległość, wprowadzono nas zpowrotem do więzienia.

IV.

Jestem już zpowrotem w mojej celi. Słyszałem, jak dozorca przekręcił klucz w zamku i poruszył zamkiem kilkakrotnie. Przekonawszy się, że jestem dobrze zamknięty, zajrzał jeszcze raz przez judasza do celi, poczem oddalił się.
Cela moja tym razem miała tak straszny wygląd, jak nigdy. Wydało mi się teraz, że zostałem żywcem wtrącony do grobu. Strach i smutek rosły we mnie. Siedząc na łóżku z oczyma utkwionemi w kraty, skąd księżyc blademi swemi promieniami oświetlał celę, rozpamiętywałem dzieje mojego pierwszego zetknięcia się z podobną celą więzienną. Żadna cela nie wyglądała tak strasznie, jak ta. Nawet cela w nie-