Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/33

Ta strona została skorygowana.

ku. Widzę ją nagą przy boku rosłego mężczyzny. Ona namiętnie przyciska go do siebie. Uderzam nożem na oślep... Zrywam się z łóżka i zaczynam nerwowo biegać po celi. Trzęsę się cały z zimna. Chwytam derkę, zarzucam na głowę i biegam tak po celi tam i zpowrotem.
Nikt tu nie widzi mojej rozpaczy, tylko księżyc wyłania się ze swego ukrycia, zaglądając do celi. Staję pośrodku celi i patrzę na księżyc. W tem wydaje mi się, że widzę jakąś twarz w księżycu. Natężam wzrok, — tak, widzę już wyraźnie głowę ludzką, twarz, brodę, nos, uszy, oczy. Nawet zęby mogę odróżnić. Błysnęła myśl: już oszalałem. Nagle przypominam sobie, jak rebe mówił mi zawsze, że księżyc, to nie co innego, jak głowa Mojżesza. Nic więc dziwnego, że widzę tylko twarz Jego. A może tak pomodlić się do Niego? On mnie stąd wybawi, jak wybawił nas z ziemi egipskiej. Poczynam na głos powtarzać słowa modlitwy. Ale zarazem myśl, że oszalałem, nie opuszcza mnie. Księżyc nagle się chowa, przerywam modły i wybucham szalonym, niepohamowanym śmiechem.
Dozorca szybko podbiegi do mojej celi i zapalił światło. Zobaczył mnie stojącego pośrodku celi i śmiejącego się. — Przez kilka chwil obserwował mnie przez judasza, a ja udawałem, że go nie widzę. W reszcie pobiegł gdzieś, i po chwili przybył razem z dyżurnym, który otworzył moją celę.
— Co to ma znaczyć? Nie udawaj warjata, nic to nie pomoże. Kłaść się spać natychmiast! Jeśli się nie położycie, nałożę wam kaftan bezpieczeństwa, w tedy napewno przestaniecie symulować warjata!
Nic nie odpowiedziałem i śmiałem się nadal.
Dyżurny ujął mnie brutalnie za rękę i pchnął w stronę łóżka, grożąc przytem, że jeśli się nie uspokoję, rzuci mnie do mamra.
Drzwi zamknęły się, a ja chcąc nie chcąc, położyłem się i zamknąłem oczy. Począłem rozmyślać o wypadkach tego dnia. Mój stan nerwowy pogorszył się do tego stopnia, że cały drżałem. Zrywam się znów sam nie wiedząc poco. Po chwili jednak obawa kary bierze górę i znów rzucam się na łóżko. Wlepiam oczy w kraty; głowa napełnia się różnemi wstrętnemi myślami. Staje przede mną żona fryzjera, taka