sama, jak ją widziałem w sądzie. Odpędzam w wyobraźni jej obraz od siebie; jednak natrętnie znów wraca. Kusi mnie swojem zmysłowem ciałem, tak, że dreszcze przechodzą mi po całem ciele. Ściągam derkę na głowę, przymykając oczy; widzę ją jeszcze wyraźniej niż przedtem. Wpadam w szał i nie mogąc zapanować nad sobą, popełniam....
Zmęczony, wyczerpany, zły sam na siebie, gryzę swoje ręce aż do krwi, — z żalu, że ja, ja mogłem z jej powodu to popełnić! Dlaczego — wyrzucałem sobie — nie starałem się myśleć o Elci, gdy ogarnęło mnie owo błogie uczucie...
Siadam na łóżku, a myśl o samobójstwie zaczyna mnie prześladować na nowo. Straszliwy zmory, z żoną fryzjera na czele, nie dają spokoju podrażnionym nerwom.
Po chwili wpadam w półsen, jednak zaraz budzę się. Siadam znów na łóżku z postanowieniem, by czekać na powrót dnia. Cisza panuje zupełna, tylko zdala dolatują ciężkie kroki dozorców, stojących na straży wokoło więzienia.
O czem ja w tę straszną noc nie myślałem!
Życie jest to pułapka, z której trudno się wydostać. Życie — to żłobek, obfitujący we wszystko dobre, a korzystają z niego ci, którzy są najsilniejsi. Życie — filozofowałem sobie — jest to piękne jabłko, nadgniłe z jednej strony. Mądry zjada dobrą stronę, głupi zaś zjada resztę. Ja właśnie sam siebie zaliczałem do tych ostatnich.
Jaką noc w tedy przeżyłem, tego niezdolny jestem opisać. Mogę tylko powiedzieć, że ta jedna noc zahartowała mnie na całe życie. Stałem się filozofem. Przełom duchowy, jaki przeżyłem, wytworzył we mnie człowieka z duszą pełną pogardy dla Boga i ludzi. Stało się z moją duszą coś, czego nie jestem w stanie opowiedzieć. Narzekałem zawsze, że takich typów jak ja ziemia zupełnie nosić nie powinna. Może nawet najlepiej byłoby skończyć. Ale jeżeli i tam taka sama sprawiedliwość, jak na ziemi?...
Powiedziałem sobie na pocieszenie, że otrzymuję od życia to, co mi się słusznie należy. Poco więc narzekać? Postanowiłem sobie w podobny sposób filozofować przez całe życie. wierząc, że z tą umiejętnością będzie mi lżej iść dalej w mojem życiu nędzarza.
Przez cały czas pot spływał mi z czoła, zalewając oczy.
Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.