mysł więzienny w swoje ręce. Handel pomiędzy więźniami, mimo srogiego zakazu władzy i surowej kary, jaka za takie przestępstwo czeka, po wszystkich więzieniach jednak panuje. Zapewne kara ta wypływa z tego, że więźniowie nie wykupują patentów i nie opłacają dochodowego, szyldowego, obrotowego i t. p., jak to frajery na wolności płacić muszą. Nawet w niemieckich więzieniach, gdzie więzień jest skrępowany do ostatnich granic i nigdy nie jest bez nadzoru wszystkowidzącego oka dozorcy, gdzie ani jednej sekundy nie jest sam z sobą, nawet i tam handel się uprawia.
Na Czerwoniaku przemysł był następujący. Przedewszystkiem szły w obrót handlow y pieczone kartofle. Dostarczali ich więźniowie, którzy chodzili na robotę za bramę. Szmuglowali ten poszukiwany specjał w ten sposób, że nawet dozorca przy rewizji nie mógł się połapać. (Trzeba tu dodać, że wielu dozorców, którzy prowadzą więźniów do pracy, patrzy na różne drobne przekroczenia przez palce. Dzięki temu, nawet gdy dozorca przy rewizji po skończeniu pracy namacał w rękawach lub nogawicach kartofle, udawał, że tego nie spostrzegł).
Głównym składem, dokąd więźniowie dostarczali kartofle i gdzie też po upieczeniu można było je nabyć, była kotłownia centralnego ogrzewania. Tam, jak już wyżej wspomniałem, palaczem był Jadek, ten sam, który Mańka wydał władzom. Ten to Jadek zabierał kartofle i po upieczeniu sprzedawał. Nabywców nie brakło. Kotłownia bowiem mieściła się pod wałami więzienia, i wszyscy więźniowie, którzy pracowali przy różnych fizycznych robotach, codziennie tędy przechodzili; tutaj odpoczywali, tu też rąbano drzewo, przy czem pracowało codzień trzydziestu więźniów. Ci byli stałymi klientami potężnego Jadka.
Jadek, przezwany przez więźniów „stary Leser“, miał też na składzie tak pożądany artykuł, jak papierosy i machorkę. Palenie wówczas było surowo wzbronione, a jednak u Jadka można było nabyć papierosów. „Stary Leser“ z jednej strony donosił o wszystkiem władzy, czem wyrobił sobie zaufanie; z drugiej zaś strony prowadził różne ciemne i najbardziej zabronione przez władze interesy. Nawet wódkę miał w swoich tajnych kryjówkach po piecach; ale dostarczał jej tylko
Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/54
Ta strona została przepisana.