Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/55

Ta strona została przepisana.

w wyjątkowych chwilach, naprzykład na jakąś ważną dintojrę, która odbywała się pod walami, a której jako stary weteran zbrodni przewodniczył.
Złodzieje, do których i on się zaliczał, dobrze wiedzieli o tem, że jest prowokatorem; jednak bez niego nie mogli się tu obejść. Jadek ze swej strony był tak chytry i podły, że jednych „zasypywał“, a innym nawet dopomagał do ucieczki. Dlatego też jawnie nikt nie śmiał przeciwko niemu wystąpić i wytoczyć mu dintojry.
Jadek skupywał wszystko, co posiada jakąkolwiek wartość i wysyłał do domu żonie. Żona zaś dostarczała mu przez blatnego dozorcę wszelkich zabronionych rzeczy, jak papierosów, tytoniu, wódki, za co też nabywał od więźniów wciąż nowe rzeczy. Jednem słowem, handel zamienny rozwinięty był do tego stopnia, że braku waluty nikt tu nie odczuwał.
Za funt słoniny lub cukru cena targowa była pół paczki machorki. Półfuntowa porcja chleba równała się dwu papierosom. Za nowe lub mało używane buty z cholewami płacił Jadek trzy paczki machorki. Za ubranie i bieliznę płacił ile chciał, — zależało to od upodobania Jadka. Najwięcej wyzyskiwani byli ci więźniowie, którzy palili tytoń.
Położenie materjalne więźniów we wszystkich więzieniach dzieli się na trzy kategorje. Kategorja pierwsza — to tak zwana burżuazja; są to ci, którzy otrzymują stale pieniądze 1 wałówki od rodziny i znajomych. Druga kategorja to ci, którzy nie otrzymują znikąd pomocy, ale w więzieniu dorabiają się różnemi kombinacjami. Są to przeważnie recydywiści, którzy czują się tu jak w domu. Zajmują tu różne stanowiska i wodzą rej między więźniami. Ostatnia kategorja to ciury, którzy nie mają znikąd żadnej pomocy i nie mogą tu sobie poradzić, dzięki czemu są wyzyskiwani na każdym kroku i nie mają tu żadnego głosu.
Kano, gdy tylko dano sygnał do wstawania, przybył po mnie dozorca i zabrał mnie ze sobą do piekarni. Jak wielce się zdziwiłem, gdy zobaczyłem, że kuchnia mieści się obok piekarni i że pracują w niej same kobiety! Uśmiechnąłem się w duchu, widząc młode aresztantki uśmiechające się do mnie. Co za rozkosz mieć w więzieniu kobiety przy boku... Może nawet da się coś zrobić...