Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/58

Ta strona została przepisana.

„Kogda ja imieł liet piatnadcat‘, umier mnie otiec.
Matieri pierestał ja bojatsia, stał ja ulicznoj podlec.
Po traktirach stał ja szliatsia, dziewczonok stał ja lubit‘,
Worowat‘ naczał ja, i po tiurmach stał ja tiepier żit‘.
Pierwyj raz sidieł ja niedołgo, czetyre godika wsiewo,
Kak ja wyszoł na swobodu, pierestał ja bojatsia nikawo“.

Przerwałem, gdyż dozorca zapukał do drzwi, abym natychmiast spać się położył. Nie chcąc wchodzić w konflikt z władzą, co przeszkodziłoby mi w moich zamiarach, natychmiast rozkaz spełniłem.
Zasnąć jednak nie mogłem. Przed oczyma mojemi przesuwały się widziane w dzień aresztantki, w kuszących pozach. Nie mogłem w żaden sposób pozbyć się ich widoku. Najwięcej natrętna okazała się ta aresztantka, której oczy spotkały się z mojemi. Czego nie czyniłem, by o niej nie myśleć, — ale wszystko nadaremnie. Drażniła mnie ciągle, aż zmuszony byłem popełnić to, co więzień w takich chwilach popełnić musi...
Nerwy wreszcie potrochu uspokoiły się i wyczerpany zasnąłem.

VIII.

Na piekarni powodziło mi się nieźle. Aresztantka, o której wspominałem i która mnie tak zainteresowała, okazała się bardzo dobrą dziewczyną. Nazywała się Adela. Siedziała w więzieniu wraz ze starszą siostrą, jeszcze w śledztwie, za udział w zabójstwie jej męża. Była ona starszą kucharką. Nic więc dziwnego, że dbała o to, abym nie był głodny. „Odpalała“ mi zawsze to kawał słoniny, to mięsa i przechowywała je w pończochach przed okiem chytrej dozorczyni.
Na kuchnię wstęp miałem wzbroniony. Jednakże przy okazji, — to po obiad, to po wodę gorącą do ciasta — wchodziłem tam. Później zaś, gdy pozyskałem zaufanie dozorczyni, która była czterdziestoletnią panną o wyglądzie Ksantypy, a której prawiłem komplementy, co jej bardzo pochlebiało, miałem już tam wstęp dozwolony.