ni. Robię to jedynie dlatego, że wiem i miarkuję, że mnie Pani zrozumie i nie odmówi sobie tej przyjemności!“
Maniek podczas pisania listu pękał ze śmiechu, mówiąc do mnie:
— Ty jesteś praw dziwy Nachalnik, niech cię cholera weźmie. Tak zaatakować kobietę, i to kobietę, która ci taki gryps odpaliła, to trzeba umieć. No, zobaczymy, czy ta „Szpara“ ci odpisze. Będę się śmiał, jeśli odda gryps dozorczyni; w tedy możesz się pożegnać z piekarnią. Szkoda, że ja i Stasiek za parę dni będziemy wolni. Chciałbym widzieć, czy ten „kant“ się uda. Ale to ładna baba, widziałem ją, kiedy zanosiłem drzewo do kuchni, — zwracał się do Staśka, który tajemniczo się uśmiechał.
Stasiek wziął mnie za ramię i odprowadził na stronę.
— Słuchaj, muszę ci coś powiedzieć. Strzeż się z tą babą, daj spokój. Ona ma tu kochanka, z którym razem zamordowała męża. To jest znany „bandzor“; radzę ci daj spokój. Znam ją trochę. Ojciec jej był woźnym w gimnazjum za Rosjan, a mąż, ten właśnie, którego zamordowała wraz z kochankiem, był porucznikiem. Czeka ją z dziesięć wiosenek. Daj spokój. Pamiętaj, że i ty masz sześć wiosenek. Pilnuj lepiej pieca, z którego chleb jadasz. Wybij sobie romanse z głowy. Elcia przez cały czas nie będzie przychodzić do ciebie, a jak się zasypiesz z grypsem, to cię z piekarni wytrynią i mortus cię przyciśnie. Mówię ci to jak przyjaciel...
— Co tam! Ja się nie zasypię. Tę babę muszę mieć. Byłbym ostatnim głupcem i frajerem, gdybym, będąc w piekarni i mając okazję po......, nie wykorzystał tej okazji. Ja już wszystko obmyśliłem: będę do niej wpadał zawsze nad ranem na „chybcika“ i swoje załatwiał. Pomyśl, Staśku, w więzieniu mieć taką kobietę, czy nie warto zaryzykować?
— Co warto to warto, ale może się nie udać. Zresztą rób jak uważasz. Te baby jeszcze cię zgubią. Pamiętaj..