— O ja nieszczęśliwa, co ja teraz ze sobą pocznę! Wydalono mnie z pracy za to, że chodzę do złodzieja do więzienia. Nie wiem kto o tem doniósł. Zapewne ta twoja fryzjerka to zrobiła. Skąd ja dla ciebie teraz wezmę pieniędzy, by cię wyratować z więzienia? Boże, Boże, — załamała ręce, uderzając w płacz.
Nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie, jakiego bólu doznałem; nie mogłem się do niej zbliżyć, aby ją uspokoić. Szarpałem z całej siły kraty dzielące mnie od dziewczyny, ale cóż? Zdałem sobie sprawę gdzie jestem i dałem spokój złości, która wzbierała we mnie. Łagodnie już zawołałem:
— Elciu, Elciu, opamiętaj się. Narzekanie i lamenty na nic się nie zdadzą. Nasze piętnaście minut rozm owy już się kończy. Szkoda czasu. Rozdzielą nas zaraz, więc błagam cię, wysłuchaj, co ci powiem.
Elcia opanowała się powoli i swoje wielkie smutne oczy utopiła we mnie.
— Kochana! Zapamiętaj sobie moje ostatnie słowo. Jeszcze dziś jedź do domu i nie wałęsaj się w podejrzanych miejscach. Jak wywnioskowałem z rozmowy z tobą, starają się ciebie tam wciągnąć. Uciekaj od bagna występku, które wyciąga do ciebie swe ramiona i nie patrz na mnie. Ja sobie poradzę, nie martw się o mnie. Powiem ci prawdę. Ja jestem już trupem, a trupy nie wracają. Nie wmawiaj sobie wcale, że apelacja mnie zwolni. Chcę i muszę raz na zawsze otworzyć ci oczy, abyś nie miała błędnego mniemania o mnie. Jestem zgubiony dla ciebie i dla świata raz na zawsze. Czuję to, że stąd nie wyjdę. Czerwoniak będzie moim grobem. Więc poco i naco ma przy mnie cierpieć niewinna dusza, jaką ty masz? Choćbym nawet kiedyś cudem odzyskał wolność, (miałem na myśli ucieczkę), to i tak nie jestem dla ciebie. Pójdę znów do świata i ludzi, do których należę, a którymi ty gardzisz. Stanę się jeszcze większym zbrodniarzem.
Zemszczę się za to, że dali mi tyle lat więzienia, na które nie zasłużyłem. Ty jesteś młoda, piękna, możesz być jeszcze szczęśliwa, czego ci z całej duszy życzę. Czas zrobi swoje i zapomnisz o podłym zbrodniarzu, który cię wprowadził na drogę zguby.
— Wychodzić, wychodzić, koniec widzenia, — rozległo
Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/67
Ta strona została przepisana.