spania, jeden z więźniów zaprosił mnie, abym się położył przy nim na jego łóżku. Więzień ten okazał się swoim chłopakiem, miał osiem łat za kasowe włamanie.
— Nie trzeba było tych żłobów karmić, — mówił do mnie. — Ta hołota nie zna żadnego porządku, to wszystko pogromowcy. Panowie napuścili ich na Żydów, a potem wpakowano ich tutaj na piętnaście lat albo i na dożywocie. Niech tu chamy zdychają, jak dały się napuścić.
Szofera także zaprosił jeden więzień do spania. Nie wypuszczał on ciągle z rąk swojej torby z pożywieniem i podłożył ją sobie pod głowę, nie rozbierając się wcale. Ja wiedziałem dobrze, że torbę skradną mu w nocy, jednakże wolałem mu tego nie mówić, nie chcąc ściągać na siebie złości ogółu.
Między więźniami panuje zwyczaj, że tego, kto drugiemu po nocy skradnie coś z jedzenia, nazywają „szczurem“. laki szczur jest pogardzany przez wszystkich. Mówi się o nim: „Ten po księżycu chodzi“. Jednakże ostrzec kogoś, ze szczur chce go okraść, lub radzić mu, by się dobrze strzegł i nie dał się okraść, nie jest dozwolone. Takiego nazywają „kapusiem“ i biada takiemu więźniowi, który otrzymuje haniebną nazwę kapusia.
Wśród nocy powstał harmider. Przebudziłem się. Szofer siedział na łóżku, a kilku więźniów w kalesonach stało koło niego, omawiając fakt skradzenia torby. Każdy doradzał mu, co ma zrobić, by odnaleźć zgubę. Jeden wskazywał na drugiego, jako na „szczura“. Wymyślali sobie tak, że pomyślałem, iż dojdzie do bójki.
Cala cela była przebudzona. Światło w celi paliło się przez całą noc. W reszcie ten, który zaprosił mnie do spania, zabrał głos, jako poważniejszy złodziej kasiarz.
— Mówię wam, chamy, oddajcie zaraz torbę, bo inaczej ja się do was wezmę. Ten — tu wskazał na mnie, — oddał wam wszystko, a to są wspólnicy, więc postępujecie niesprawiedliwie.
— Ja wam powiem, — zawołał ten, który wyglądał na