i czego ja nigdy nie postrzegłbym był
gdyby nie mówienie ludzi
i gdyby nie ta skłonność do robienia zarzutów
bez których nie może istnieć realizm».
W okresach uderza przedewszystkiem duża ilość zdań względnych i zwrotów imiesłowowych. Cechą tych okresów jest to, że, ponieważ zdania poboczne odnoszą się do różnych części zdania głównego, zdanie główne jest porozrywane i części jego poprzekładane. Wynikają z tego przerwy, niedokończenia, «odwłoki zdań», np.: «Przypominasz sobie zapewne...» i t. d.[1].
Co do rodzaju zdań, to najwięcej jest względnych, zaczynających się od «co».
Jakkolwiek główną cechą składni Norwida jest łączenie zdań w zależności podrzędnej, co się tłumaczy wielką wrażliwością jego na logiczny układ myśli, to jednak znajdujemy także bardzo ciekawe wypadki zdań, łączonych współrzędnie. Łączy bowiem Norwid w jeden okres współrzędne zdania główne, myślowo od siebie niezależne i wogóle nie mające z sobą żadnego logicznego związku; zespalają i zbliżają je z sobą czynniki pozalogiczne, jak np. jedność miejsca lub czasu, w którym odbywały się czynności, przez nie wyrażone, czyli asocjacja przestrzenna lub czasowa, np.: «Więc nie miałem uczucia ciekawości, czyją znalazłem zgubę, i szedłem ulicą pustą, a stawało się widno» (Branzoletka).
Na specjalną uwagę zasługuje taki typ zdania, bardzo często spotykany: «To mawiałem, gdym podawał strzemię lewej stopie Róży — jeździliśmy» (A Dorio...).
Nie obchodzi nas tutaj intencja Norwida wywołania przez taki zwrot stylistyczny pewnego przeżycia estetycznego; stwierdzamy tylko w takim sposobie pisania: a) dążność do ścisłego oddania realnej wizji czy realnego obrazu przez dokładne przytoczenie okoliczności ubocznych, towarzyszących głównemu zjawisku; b) wyczuwa-
- ↑ tamże str. 191.