Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/158

Ta strona została przepisana.

a zdolniejsi stają prędzej u mety. W chwili poufnej, jak teraz, możemy chyba to w cichości przyznać, że ludzie są dziś znacznie weselsi, niż chcą okazać. Jeżdżą na wywczasy i z powrotem, zawieszają obrazy i firanki, ciułają banknoty, oddają się różnym upodobaniom. Siedząc w drzwiach, kurzą fajki. Ale zachowują wewnętrzną powagę, przepojoną bólem, bowiem dodaje uroku wszystkiemu. Zaprawdę, niebezpiecznie jest badać rzecz tak źródłowo, jak to właśnie czynimy. Cóż za przyjemność panoszyć się, napadać wzajem na siebie z trybuny, czy w prasie, śmiać się czy płakać i grać rolę w sztuce życia, nie będąc jednocześnie w stanie pozbyć się myśli o śmierci! Z wzrostem tragicznych zawikłań rośnie zadowolenie. Przeczytaj protokół morderstwa Gustawa III., a przekonasz się, z jaką wprost uczniakowską radością manipulował Anckerström swym pistoletem, zaś tragiczno-genjalny król umarł wspaniale, pełen przebaczenia, zadowolony z siebie i dumny. Przeczytaj rozmowę Napoleona z Las Casasem na wyspie św. Heleny. Jest to dokument, któryby należało, w formie wiersza, umieścić na okładzince historji życia. Zważ jak dobrze uświadamia sobie, że ludzie go lepiej zrozumieją dlatego, ponieważ był tragiczny i z jakiem tajemnem upodobaniem kreśli on tam główne linje swego upadku. Napoleon, to człowiek, który się w naszem stuleciu najlepiej może z wszystkich bawił. Pamiętasz pewnie, że dawał nieraz ujście wesołości w świetnych dowcipach. No... i cóż... czyż nie sprzeciwisz się temu, długiemu wywodowi? Czyż nie powiesz, że nie mam racji?
— Masz może rację! — odparła Betty. — A ja nie sprzeciwiałam się nigdy badaniu jakiejś rzeczy.