Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/159

Ta strona została przepisana.

— Badanie... to wyraz odpowiedni pour les sages femmes, nie dla mężczyzn.
— Znowu stajesz się sobą, Hansie. Możesz głosić kazania, przeto przezwyciężysz kryzys łatwiej, niż sądziłam. Ale prorokuję ci, że minęły twe najszczęśliwsze dni.
— Prorokują mi to wszyscy z niekłamaną radością. Ileż jednak wraz z Eleną wycisnąć możemy środków, łagodzących smutek z tego, co się stało! Uzyskaliśmy wielką troskę salonową, dla której żyć możemy, podobnie jak stara ciotka, która skracała sobie czas oglądaniem swych fontanelli. Obyśmy jeno nie zapomnieli o tem z biegiem czasu! Czy obserwowałaś męczennika w chwili, gdy je kromkę chleba z masłem i świeżemi ogórkami?
Betty stała, patrząc w ziemię i rysując parasolką po ziemi kreski i kółka.
— Czy nie tęskno ci nigdy za domem własnym, gdzie mógłbyś rozmnażać swój ród? — spytała.
— Czy byłoby to wielkie szczęście, gdybym ród swój uwiecznił, na przykład, w formie prześladowanego losem pocztmistrza?
Przysunął jedyne, pięknie rzeźbione krzesło, chcąc by usiadła, gdy jednak nie uczyniła żadnego gestu, siadł sam ciężko i bezwolnie, jakby pod naciskiem silnego ramienia. Uległ nakoniec wyczerpaniu po napięciu dni ostatnich. Nie uczesane jeszcze włosy spadły mu na czoło, a szeroki kołnierz płaszcza odsłonił mu szyję aż po obojczyk.
Betty patrzyła nań.
— Mam przed sobą Hansa Alienusa, niby otwarty list! — powiedziała po chwili. — Jak sportowiec czyni zakład, że przepłynie pewien kawał pod prąd, tak ty